Norweskie naczepy prosto z Golubia-Dobrzynia

Co miesiąc z zakładu firmy Istrail wyjeżdża 80 pojazdów. Trudno je jednak spotkać na polskich drogach. Naczepy i przyczepy z golubskiej firmy trafiają wyłącznie na eksport. I to na najbardziej wymagające rynki świata

Aktualizacja: 20.12.2008 13:45 Publikacja: 11.12.2008 00:15

Historia firmy sięga 1916 r. Wówczas powstał w Norwegii Istrail, który od początku zajmował się przyczepami, naczepami i zabudowami na samochodach ciężarowych. Po wojnie firma była jednym z czołowych norweskich producentów w przemyśle ciężkim. Z czasem powstała jej filia o nazwie Ulefoss, która skupiła się na montażu kontenerów na podwoziach wyprodukowanych przez firmę macierzystą.

Ale najbardziej przełomowym momentem w historii Istrail wydaje się Wigilia 2003 r. Tego dnia zarejestrowana została filia firmy w Polsce pod nazwą Loadmax. Początkowo zatrudniała ona 20 osób, w tym 15 przy produkcji. A tę ulokowano w miejscowości Skępe w województwie kujawsko-pomorskim. Niemal rok później, w październiku 2004 r., przeniesiono Loadmax do Golubia-Dobrzynia.

Firma zakupiła nowe hale produkcyjne i nowoczesne urządzenia (np. malarnię i piaskarnię). Zatrudnienie urosło w połowie 2006 r. do 180 osób. Regularnie zwiększała się też produkcja.

Czemu wejście do Polski było przełomem? Otóż w październiku 2007 r. Loadmax zmienił nazwę na Istrail, co wiązało się z przeniesieniem do Golubia-Dobrzynia centrali grupy. Od tej pory to Polska jest siedzibą spółki, i to w Golubiu-Dobrzyniu zapadają decyzje dotyczące jej działalności na całym świecie.

Istrail dzisiaj w 40 proc. należy do prezesa Leifa Skipenesa. Reszta pozostaje pod kontrolą zarejestrowanej w Norwegii Istrail Gruppen. Po trzech kwartałach tego roku obroty sięgnęły 63 mln zł, a zysk brutto ok. 4 mln zł. Firma skupia się na produkcji przyczep, naczep, wywrotek, zabudów i urządzeń oraz konstrukcji stalowych. Jeszcze niedawno w Golubiu-Dobrzyniu powstawało 80 pojazdów miesięcznie. Teraz jednak zarówno Istrail, jak i inne firmy z branży odczuwają kryzys światowy i spadek zamówień. Produkcja skurczyła się do ok. 50 sztuk miesięcznie.

– Z powodu ograniczenia zamówień musieliśmy rozstać się z niemal 1/3 załogi i ograniczyliśmy produkcję – mówi prezes Leif Skipenes. – Zainwestowaliśmy jednak w Polsce wielkie pieniądze w nowoczesne linie produkcyjne i liczę, że kryzys prędko minie. Wówczas szybko uda się nam odbudować moce produkcyjne i budować ponownie po 80 i więcej pojazdów miesięcznie – dodaje.

Całość produkcji trafia poza granice Polski. Większość do Norwegii i Szwecji, ale też Holandii, Danii czy Finlandii. Wśród klientów są nawet tak wymagający odbiorcy, jak np. armia holenderska. Bestsellerem są naczepy niskopodłogowe do przewozu maszyn i urządzeń.

Marcin Zwierzchowski

Historia firmy sięga 1916 r. Wówczas powstał w Norwegii Istrail, który od początku zajmował się przyczepami, naczepami i zabudowami na samochodach ciężarowych. Po wojnie firma była jednym z czołowych norweskich producentów w przemyśle ciężkim. Z czasem powstała jej filia o nazwie Ulefoss, która skupiła się na montażu kontenerów na podwoziach wyprodukowanych przez firmę macierzystą.

Ale najbardziej przełomowym momentem w historii Istrail wydaje się Wigilia 2003 r. Tego dnia zarejestrowana została filia firmy w Polsce pod nazwą Loadmax. Początkowo zatrudniała ona 20 osób, w tym 15 przy produkcji. A tę ulokowano w miejscowości Skępe w województwie kujawsko-pomorskim. Niemal rok później, w październiku 2004 r., przeniesiono Loadmax do Golubia-Dobrzynia.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy