[b]Rz: W Zamku Królewskim w Warszawie dobiega końca wystawa zabytkowej porcelany z pana zbioru. Jest pan kolekcjonerem od 1952 roku. Czy dziś na krajowym rynku możliwe jest zdobycie tej klasy obiektów?[/b]
Ireneusz Szarek: To jest bardzo trudne, ale możliwe. Ten rynek jest ubogi. Od czasu do czasu wypływają interesujące przedmioty. Na przykład w zeszłym roku w domu aukcyjnym Agra Art był talerz z legendarnego serwisu Sułkowskiego z 1735 roku – jeśli chodzi o wartość artystyczną równie interesującego jak serwis łabędzi. Talerz sprzedano za 21 tys. zł przy cenie wywoławczej 10 tys. zł. Serwis Sułkowskiego powstał w Miśni dwa lata wcześniej niż łabędzi. Tej klasy skarby pojawiają się na krajowym rynku raz na parę lat.
Średniej klasy XVIII-wiecznej obiekty nadal można upolować w zwykłych antykwariatach. Są to pojedyncze naczynia, wyroby głównych manufaktur z Miśni, Berlina, Wiednia. Już za 1 – 2 tys. zł początkujący kolekcjoner może zdobyć ładny przedmiot, np. filiżankę lub talerz. Najlepsze obiekty pochodzą głównie ze świata.
Specjalizacja jest bardzo trudna – gdyby ktoś chciał zbierać jedną manufakturę lub tylko stare figurki, to wybór jest mocno ograniczony.
[b]Polskie wytwórnie również reprezentowane są na rynku?[/b]