Piątek przyniósł kolejne znaczne osłabienie złotego. Frank szwajcarski kosztował ponad 3 zł, euro nawet 4,47 zł, najwięcej od sierpnia 2004 r., a funt brytyjski był wyceniany powyżej 5 zł. Polska waluta traciła w ślad za innymi z regionu. Węgierski forint był wczoraj najtańszy w historii wobec euro.
[wyimek]15,5 proc. O tyle od początku roku osłabiła się polska waluta do dolara. Wobec euro w 2009 r. złoty stracił już 8 proc.[/wyimek]
Po południu złoty odrobił niewielką część strat. Za euro płacono ponad 4,46 zł, a dolar kosztował 3,47 zł. – Pomogły nam lepsze, niż oczekiwano, dane dotyczące PKB w USA. Ale nie oznacza to, że złoty nie będzie dalej się osłabiał – mówi Marcin Bilbin, diler walutowy Pekao SA. W najbliższych dniach euro może kosztować nawet 4,6 zł, a za franka szwajcarskiego trzeba będzie płacić ok. 3,1 zł.
Złoty traci, mimo że nasza gospodarka uważana jest za jedną z bardziej stabilnych w regionie. Analitycy Goldman Sachs napisali w ostatnim raporcie, że być może będzie potrzebny plan pomocowy dla banków z Europy Środkowo-Wschodniej, ale umieścili Polskę (obok trzech innych państw) w grupie najmniejszego ryzyka dla stabilności sektora finansowego. Najbardziej zagrożone negatywnym scenariuszem, który zakłada finansową pomoc dla banków, są państwa bałkańskie i bałtyckie oraz Ukraina, w których liczba trudnych do ściągnięcia kredytów jest największa.
– W skrajnym przypadku zachodnie banki mogą odmówić pomocy swoim spółkom zależnym, a konieczność pomocy spadnie na państwa regionu – uważają analitycy Goldman Sachs.