Sytuacja na rosyjskim rynku pracy staje się dramatyczna. Od października codziennie przybywa około 10 tysięcy bezrobotnych. Stopa bezrobocia sięgnęła z początkiem lutego 8,1 proc., czyli 6,1 miliona osób.
- Bezrobocie rośnie w szalonym tempie i do lata ten wzrost będzie kontynuowany. Może jesienią tempo wzrostu trochę osłabnie - komentuje najnowsze dane urzędu statystycznego Tatiana Czetwernina, dyrektor Instytutu kierowania procesami socjalnymi w Moskwie.
Bezrobocie to nie jedyny teraz społeczny problem rosyjskiej gospodarki. Drugim, nie mniej ważnym, są niepłacone miesiącami wynagrodzenia. Na płace czeka pół miliona Rosjan.
W styczniu kwota zaległości wzrosła o 49 proc., do 6,96 mld rubli (199 mln dol.). Najwięcej (44 proc. całej kwoty) winny jest ludziom przemysł; 18 proc. - firmy transportowe; 12 proc. - budowlane i 9 proc. - rolne. Wśród pół miliona Rosjan, którym pracodawcy zalegają z pensjami połowa to robotnicy przemysłowi; 13 proc. - rolni; 10 proc. - budowlani; 7 proc. pracownicy transportowi, a 5 proc. - ludzie kultury, służby zdrowia, nauczyciele i pracownicy socjalni czyli budżetówka.
Większość długów powstała w ostatnim kryzysowym kwartale, gdy z braku środków obrotowych zakłady i firmy wstrzymywały produkcję lub bankrutowały.