Blaszkę zegarka wymienimy za 200 lat

Zegarki mogą być przedmiotem przemyślanej inwestycji. Ci, którzy najlepiej znają rynek, są w stanie zarobić w ciągu roku nawet kilkadziesiąt procent na jednej transakcji. Takie zyski może zapewnić unikalny model sprzed kilku lub kilkudziesięciu lat

Publikacja: 26.02.2009 00:50

Zegarek firmy IWC

Zegarek firmy IWC

Foto: Rzeczpospolita

Jeszcze niedawno szczytem marzeń wielu osób było posiadanie szwajcarskiego zegarka, najlepiej w złotej kopercie. Informacja, że zwykły stalowy zegarek świetnej marki kosztuje od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych, budziła niedowierzanie.

Dziś nikogo to już nie dziwi. Prawie w każdym centrum handlowym jest sklep z zegarkami z wyższej półki. Aktywnie działa Klub Miłośników Zegarków, który co roku organizuje konferencje w jednym z prestiżowych warszawskich hoteli. Na spotkania te przyjeżdża około 120 osób.

Prawdziwy miłośnik zegarków zwykle nie potrafi harmonijnie połączyć pasji z inwestowaniem. Dla hobbysty największą przyjemnością jest używanie zegarka i ciągłe uzupełnianie kolekcji. A przecież niełatwo znaleźć balans między kolejnym wydatkiem i potrzebami rodziny.

Jedno łączy kolekcjonerów i inwestorów – niechęć do podróbek. Dominuje pogląd, że nielegalne kopie psują rynek, ponieważ kupujący podróbki nigdy nie zrozumieją, na czym polega jakość markowego zegarka. Właśnie dlatego podczas ostatniej konferencji Klubu Miłośników Zegarków zorganizowano pod warszawskimi Złotymi Tarasami widowiskowe miażdżenie podróbek za pomocą spychacza.

Wysokiej klasy zegarków nie produkuje się w Azji czy Afryce. Większość z nich powstaje w szwajcarskich wysoko wyspecjalizowanych fabrykach. Ciekawostkę stanowi to, że tylko zegarkowa arystokracja korzysta z własnych mechanizmów. Werki nawet dla bardzo dobrych producentów dostarcza szwajcarska fabryka ETA.

O cenie decyduje jakość. Najlepsze zegarki wymagają kilku miesięcy pracy grupy specjalistów. Poziom komplikacji niektórych mechanizmów najlepiej opisuje przykład wiecznego kalendarza w IWC Portugeser. Jest on tak zaprojektowany, że zawsze prawidłowo pokazuje datę dzienną i nie trzeba w nim nic przestawiać, nawet w latach przestępnych. Producent dodaje do zegarka w zalakowanej fiolce blaszkę z fragmentem daty. Trzeba ją wymienić za 200 lat.

Na marginesie, właśnie IWC, na naszym rynku lepiej znany jako Schaffhausen, był jedynym markowym zegarkiem rozpoznawalnym przed 1989 r. Masowo zegarki te szmuglowano na Wschód – w czym czynny udział brali polscy kolejarze – żeby zdobyć waluty z Europy Wschodniej potrzebne zachodnim służbom wywiadowczym.

[ramka][b]Opinia

Dariusz Chlastawa prezes Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków i zarządu Punkt SA[/b]

Jeśli traktujemy zegarek jako przedmiot inwestycji, powinniśmy wykazać się dużą znajomością zagadnienia i konsultować się ze specjalistami. Najprostsze rozwiązanie to zakup stalowego Roleksa Daytona, którego trzeba zamówić z dwu-, trzyletnim wyprzedzeniem. Podobnie jak samochód Ferrari, można go natychmiast odsprzedać z niewielkim zyskiem. Natomiast jeśli chodzi o większość pozostałych modeli, to sprawdza się znacznie gorszy scenariusz znany z rynku motoryzacyjnego – po wyjeździe od dilera traci się 20 – 30 proc.

Najlepszym pomysłem na inwestycję są unikatowe serie firmy Patek Philippe. Jeden z moich znajomych kupił model Nautilus z fazami księżyca. Zapłacił niespełna 20 tys. euro. Po roku okazało się, że bez problemu może go odsprzedać za cenę wyższą o kilka tysięcy euro. Takich przykładów jest, niestety, niedużo. Zwykle na znaczący wzrost wartości trzeba czekać kilka lat, a bywa – nawet kilkadziesiąt. Wykonany z platyny Patek World Timer z 1939 r. po ponad 60 latach znalazł nabywcę za rekordową cenę 6,6 mln franków szwajcarskich (aukcja domu Antiquorum w 2002 r.). Dziś nowy tego rodzaju model kosztuje około 20 tys. euro.

Ci, którzy kochają unikatowe zegarki z najlepszych manufaktur, mają szansę na znaczący wzrost ich wartości pod warunkiem, że są bardzo cierpliwi. Oprócz Patka najwyżej cenione są marki m.in.: Vacheron Constatnin, Jaeger-LeCoultre i Audemars Piquet. Właśnie o nich powinni myśleć inwestorzy.

Jako ciekawy przykład można podać lubianą markę Panerai, której stalowy model Luminor 8 days Angelus osiągnął cenę 92 851 dolarów, a Marina Militare 85 114 dolarów (aukcja Sotheby’s poświęcona tym zegarkom, 6 października 2006 r.).

Interesujące mogą się też okazać starsze modele, ale nie należy ich kupować bez konsultacji z ekspertem. Rosną ceny m.in. roleksów wypuszczanych w krótkich seriach, takich jak Daytona Paul Newman; dziś trzeba za nie zapłacić 150 – 200 tys. dolarów; rocznik 1979 r. z czerwoną tarczą, zwany Spirit of Japan, według katalogu Antiquorum wyceniany jest na 317 283 dolary; inny model z 1960 r., Medical Dial, został sprzedany za 108 000 franków szwajcarskich; dla porównania nowa stalowa Daytona to dziś wydatek trochę ponad 30 000 zł.

Spore nadzieje wiążę z mniej znanymi, znakomitymi firmami, jak np. szwajcarski Magellan i Alain Silberstein z Francji. Obie proponują wysmakowane wzornictwo i świetne konstrukcje.

Można też pomyśleć o zupełnie unikatowych zegarkach, produkowanych w małych seriach lub wręcz pojedynczych egzemplarzach przez niezależnych zegarmistrzów zrzeszonych w zegarmistrzowskiej akademii AHCI; należą do niej Peter Speake Marine, F. P. Journe, Felix Baumgartner, Franck Muller czy słynny George Daniels, wynalazca stosowanego obecnie przez Omegę wychwytu co-axial. Ten ostatni tworzy jeden zegarek rocznie!

Inwestycyjny zakup zegarka ma jedną olbrzymią wadę – nie powinno się go nosić. Myśląc o odsprzedaży, trzeba zadbać o zegarek jak o kolekcjonerską monetę w stanie menniczym. Jedyną przyjemnością może być więc nakręcanie sprężyny. Jest to wręcz niezbędne, ponieważ zegarka, którego mechanizm wymaga smarowania, nie można zamknąć na kilka lat w sejfie.

Mając kilka cennych egzemplarzy o napędzie automatycznym, warto kupić rotomat, który obracając się naśladuje ruch ręki i w ten sposób nakręca zegarek (dotyczy to zegarków z naciągiem automatycznym). Sam dysponuję takim urządzeniem i używam do nakręcania zegarków, których aktualnie nie noszę.[/ramka]

[link=http://www.rp.pl/artykul/216066,268584_Zegarek_pokaze_czas_i_pieniadze.html][b]Wywiad z Władysławem Meller, właścicielem firmy odCzasu doCzasu[/b][/link]

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy