To wystarczyło, by akcje spółki skoczyły w Helsinkach o ponad 9 proc., do 11,08 euro.

Według szefa finansów Nokii Ricka Simonsona za wcześnie jeszcze mówić o odbiciu na rynku komórkowym, ale pojawiły się już oznaki stabilizacji.

Obecny rok będzie najgorszy dla rynku komórek w historii. Nokia przewiduje jego zmniejszenie o 10 proc. Skupiła się więc na cięciu kosztów (o 700 mln euro do 2010 r.), w tym etatów (3 tys.).

Prezes Olli-Pekka Kallasvuo wyjaśnił, że w I kwartale znacznie zmalały zapasy niesprzedanych aparatów. Ich nadmiar sprawił, że zysk netto Nokii zmalał o 90 proc., do 122 mln euro, obroty o 26,8 proc., do 9,28 mld, a sprzedaż o 19 proc., do 93,2 mln aparatów.

Jednak analitycy spodziewali się, że będzie jeszcze gorzej.