Nowe przepisy wprowadzają 10-proc. dopłaty do gier w kasynach, na automatach, do zakładów bukmacherskich, wyścigów konnych, bingo, a także 25-proc. dopłaty do gier audiotele. Mechanizm jest prosty: kto będzie chciał wydać na żetony lub zakłady 100 zł, faktycznie zagra za 90 zł. Pozostałe 10 zł ma finansować rozwój sportu i turystyki. – Celem dopłat jest pozyskanie środków na budowę infrastruktury związanej z Euro 2012 – wyjaśnia Witold Lisicki, rzecznik Służby Celnej. Wstępne szacunki zakładają uzyskanie ok. 400 mln zł rocznie.
Gotowy projekt ustawy zamieściło na stronie internetowej Ministerstwo Finansów (już po poprawkach Rządowego Centrum Legislacji).
Co na to branża? – To nowy quasi-podatek, który zniechęci klientów i doprowadzi do spadku przychodów – twierdzą jej przedstawiciele.
Według członka zarządu Casinos Poland (CP) Zbigniewa Macioszka dopłaty już w pierwszym roku obowiązywania mogą doprowadzić do zamknięcia dwóch kasyn, a jeśli obroty będą dalej spadać, dwóch kolejnych w roku następnym. Już teraz zyskowność netto kasyn w Polsce, wbrew powszechnym wyobrażeniom, jest niewielka: w granicach 2 – 4 proc. Aż 11 z wszystkich 28 kasyn przynosi straty. Od każdego wygranego złotego kasyno odprowadza bowiem 45 proc. podatku, a od tego, co zostaje, musi jeszcze odjąć koszty operacyjne. Jeśli ma zysk, odpisuje dodatkowo 19-procentowy podatek CIT. Przy tym budżet państwa zarabia bez względu na wynik finansowy: choć należące do CP kasyno w Gdyni zakończyło ubiegły rok ponadmilionową stratą, zapłaciło 1,5 mln zł podatków. – Dopłaty to absurd. Doprowadzą do zarżnięcia złotej kury, jaką dla budżetu jest legalny hazard.
Tymczasem na wyciągnięcie ręki są setki milionów złotych do opodatkowania z hazardu w Internecie, którym nikt nie chce się zająć – ostrzega Macioszek.