Od początku przyszłego roku w Polsce zaczną obowiązywać przepisy (w tym ustawa), które mają zachęcić do oszczędzania energii.
– Unia Europejska oczekuje od nas, że pojawią się mechanizmy służące poprawie efektywności energetycznej, ale ich nie narzuca – tłumaczy Krzysztof Żmijewski, ekspert z Politechniki Warszawskiej. – Polska zdecydowała się na system białych certyfikatów, które sprawdzają się już w Wielkiej Brytanii, we Francji i we Włoszech.
W praktyce ustawa o efektywności nałoży poważne obowiązki na firmy elektroenergetyczne, ciepłownicze i gazownicze. Jeśli ich nie spełnią, muszą liczyć się z karami pieniężnymi. Cały system uzyskiwania białych certyfikatów i handlu nimi jest dosyć skomplikowany. Dopiero gdy wejdzie w życie, okaże się, czy jest skuteczny.
Według projektu ustawy sprzedawcy energii będą musieli udowodnić, że działają na rzecz poprawy efektywności, uzyskując specjalne świadectwa, czyli tzw. białe certyfikaty. Dokumenty te będą potwierdzać, że dzięki realizacji konkretnego przedsięwzięcia zaoszczędzono określoną ilość energii. Wartość świadectwa będzie wyrażona w tonach tzw. oleju ekwiwalentnego. Określać ją ma prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Certyfikatami będzie można handlować na Towarowej Giełdzie Energii. A to oznacza, że wszystkie firmy (nie tylko energetyczne), które wykonały jakieś projekty proefektywnościowe i otrzymały w URE certyfikaty, zarobią na ich sprzedaży.