[b]Rz: Wielki kolekcjoner Tomasz Niewodniczański z Bitburga w Niemczech przekazał swe wspaniałe zbiory poloniców Zamkowi Królewskiemu w Warszawie.[/b]
Kazimierz Kozica: Przez dziewięć lat byłem jego bliskim współpracownikiem. Nie chcąc rozstać się z kolekcją, której poświęciłem tyle czasu, pracuję nad nią dalej na zamku. Dzisiejsza wartość zbiorów jest wielokrotnością kwot, które poszczególne obiekty kosztowały przed laty. Wiele z nich doktor Niewodniczański wyszukał i kupił w latach 70. i 80. ubiegłego wieku, gdy polonica miały relatywnie niewysokie ceny. Nic więc dziwnego, że później niejednokrotnie stwierdzał: „Szkoda, że w niektórych przypadkach zrezygnowałem z zakupu, uważając cenę za zbyt wygórowaną. Dzisiaj gotów byłbym zapłacić znacznie więcej”.
[b]Dzieła sztuki najwyżej ceni się w krajach, z których pochodzą ich twórcy.[/b]
Podobnie dzieje się w przypadku map. Regułą jest to, że zbliżonej jakości dzieła kartograficzne pochodzące z tej samej oficyny mogą mieć bardzo zróżnicowane ceny tylko ze względu na to, co ukazują. Najdroższe są dawne mapy Ameryki, Cypru, Ziemi Świętej oraz widoki Jerozolimy, Wenecji czy Londynu. Kilka lat temu modna stała się Rosja i wszystko, co związane z tym krajem. Na efekt nie trzeba było długo czekać – ceny poszły w górę. Kolekcjonerzy zwykle zbierają mapy z terenu, który im jest najbliższy ze względu na miejsce zamieszkania czy też urodzenia. Ja sam szczególnym sentymentem darzę Wrocław i Dolny Śląsk.
[b]Czy przekłada się to na zakupy?[/b]