Po latach demonstrowania, że nic nie da się zrobić, o czym m.in. świadczyły pomijalne efekty komisji przewrotnie nazwanej „Przyjazne państwo”, nastąpił niebywały przełom. Nie była to świadoma decyzja rządzących, tylko niekorzystny dla nich rozwój wypadków, który skłonił ich do działania. Po upływie połowy kadencji jałowego sprawowania rządów okazało się, że można podejmować decyzje i bez zbędnej zwłoki wprowadzać ustawę. Rządzący nagle porzucili graną od wyborczego zwycięstwa rolę wyuczonej bezradności.
Okazuje się, że nic tak nie motywuje polityków do pracy jak przyłapanie na gorącym uczynku. Mamy wyjątkowy i namacalny dowód na pożytki płynące z korupcji. Premier i prezydent przy ustawie zapewniającej kasynom monopol na hazard demonstrują niespotykaną do tej pory sprawność oraz jedność moralno-polityczną jak za czasów PRL. Gdyby choć raz tak współpracowali przy odblokowaniu przedsiębiorczości, Polska już dawno byłaby krajem drugiego cudu gospodarczego.
Niestety rządzący zamienili wielkie idee na równie wielkie ustępstwa dla biurokracji i grup interesów. Utrzymanie status quo wpędza ich w nieustanny impas rządzenia. Nie mają planu ni strategii poza sprawowaniem władzy dla niej samej. Przy tak częstym porzucaniu obietnic i zmienianiu zdania rzec by można, że rządzący nie fałszują, tylko co chwila zmieniają tonacje. Stali się specjalistami od sprawiania zawodu obywatelom. Nie baczą na losy swoich poprzedników, którzy doświadczyli, jak ulotną wielkość i siłę daje sprawowanie władzy oraz jak szybko trafia się do czyśćca zapomnienia.
[srodtytul]Korupcja jako sposób używania władzy[/srodtytul]
Publicznie politycy prezentują się nieomal jak towarzystwo dobroczynności. Nie rozróżniają jednak rządzenia od działalności charytatywnej. Władza sprowadzona została tym samym do dawania, ale również przyjmowania korzyści. Służba publiczna przepoczwarzyła się w usługi na rzecz grup interesów. Okazało się, że nie tyle niekompetencja, ile korupcja jest domyślnym sposobem używania władzy.