Polska szabla dla kolekcjonera

Rozmowa z Andrzejem Mikitą, warszawskim antykwariuszem

Publikacja: 10.06.2010 01:10

Polska szabla dla kolekcjonera

Foto: Fotorzepa, Marcin Łobaczewski MŁ Marcin Łobaczewski

[b]RP: Od lat antykwariusze narzekają, że na rynku jest niska podaż. Pan w swoim antykwariacie zawsze ma ciekawe przedmioty z rzemiosła artystycznego.[/b]

[b]Andrzej Mikita:[/b] Moim zdaniem podaż jest duża i różnorodna. Generalnie antyki pochodzą z dwóch źródeł. Istnieje olbrzymi import, przeważnie rzeczy słabych lub najwyżej średniej klasy, pominąwszy pojedyncze dzieła kupowane na światowych aukcjach. Oprócz tego wciąż bogate są krajowe zasoby. Mam to szczęście, że długo pracuję w branży. Dzięki temu korzystam z krajowych zasobów. Zgłaszają się do mnie klienci, którym w Desie sprzedawałem antyki nawet 30 lat temu. Owszem, coraz trudniej zdobyć, rzeczy najlepsze, najwyższej muzealnej klasy. Jest tak dlatego, ponieważ Polacy się bogacą i nie muszą ich wyprzedawać. W pierwszej kolejności pozbywają się rzeczy o mniejszej wartości, wśród których można znaleźć bardzo ciekawe przedmioty. Często wyprzedają je ci, którzy kupowali antyki na początku lat 90. Dziś mają większą wiedzę o sztuce, porządkują domowe kolekcje.

[b]Czy na rynku antykwarycznym są jakieś wartościowe przedmioty, ale wyraźnie niedoszacowane?[/b]

Zdecydowanie warto zainteresować się na przykład starym malarstwem z XVII, XVIII i XIX wieku. Jeśli nawet obrazy te nie są sygnowane, to mają zwykle wielką wartość artystyczną i dekoracyjną, a są przy tym względnie tanie, można je kupić już za 5 – 25 tys. zł. Dziś z uwagi na konsekwencje kryzysu dużo łatwiej sprzedają się przedmioty nie droższe niż w cenach 10 – 30 tys. zł.

[b]Dlaczego nie ma popytu na te obrazy?[/b]

Dzisiaj w modzie jest malarstwo przede wszystkim z początku XX w. – najlepiej polskie. Chętnie kupowane są polonika: tkaniny, porcelana, srebra, koniecznie w idealnym stanie – to dziś podstawowy warunek. Ciekawa filiżanka z manufaktury w Korcu kosztuje ok. 3,5 – 4 tys. zł., tyle samo z wytwórni w Baranówce. To jest rzadkość, jeśli nam się trafi, sprzedajemy je nieomal od ręki. Stale dostajemy zapytania w Internecie o porcelanę z Korca lub Baranówki.

[b]Kto dziś poszukuje makat buczackich lub starej porcelany, które przed 1939 rokiem zdobiły polskie dwory?[/b]

My Polacy jesteśmy bardzo przywiązani do naszej tradycji. Ostatnio klienci poszukiwali polskich szabel, które chcieli wręczyć w prezencie z okazji 18. urodzin, a nawet komunii. Można powiedzieć, że to dość nietypowy prezent, ale symboliczny! Jeśli chłopak dostanie szablę, może zainteresuje się głębiej polską historią? Może zacznie się zastanawiać, że ten przedmiot ma 100 lat? Niestety, dobra międzywojenna polska szabla to rzadkość, zwłaszcza doskonale zachowana. Kosztuje ok. 8 – 9 tys zł. W gorszym stanie kosztują 4 – 5 tys. zł. Klienci cały czas pytają o polskie szable! Wiele zależy od antykwariusza, czy potrafi i chce zainteresować klienta określonymi przedmiotami. Bardzo wiele uwagi poświęcam rozmowie z klientami. Tu jest podobnie jak w sytuacji, gdy inwestor przychodzi do architekta. Inwestor ma pewne wyobrażenie, jaki chce mieć dom, ale szczegóły podaje architekt. Oczywiście podstawowym warunkiem transakcji jest to, że przedmiot musi się podobać i jest w idealnym stanie. Klienci opowiadają, że w niektórych antykwariatach nie dostają żadnej informacji o przedmiotach, oprócz ceny. Od lat skupiam się przede wszystkim na klientach młodych, 30 – 40 lat. To jest moja przyszłość i przyszłość rynku. Nawet najmłodsi klienci dekorują domy lub niektóre wnętrza w duchu polskiego domu. Oni kompletują przedmioty w rodzaju makat buczackich, poszukują szabel, ryngrafów, starej porcelany. Niektórzy klienci, gdy organizują przyjęcia, to nawet przebierają się w specjalnie uszyte historyczne polskie stroje.

[b]Młodzi kupują przedmioty, które zdobiły dwory?[/b]

Kupują dwory, remontują i latami kompletują historyczne wyposażenie. Czasami tylko jedno wnętrze urządzają w dawnym stylu.To, co jest kupowane przez młodych klientów, zależy oczywiście od domowego wychowania. Młodzi, których rodzice otaczają się sztuką, kupują rzeczy niedrogie, ale od razu wyrafinowane. Na przykład młody klient kupił doskonałe rysunki tuszem Franciszka Ejsmonta po 1,2 – 1,5 tys. zł. Wcześniej oglądało je wiele osób, ale dopiero ten poznał się na ich wartości muzealnej i atrakcyjnej cenie. Inny klient kupił bardzo dobrą akwarelę Pawliszaka, choć u nas malarstwo na papierze nie cieszy się powodzeniem.

[b]Co jeszcze ma wpływ na kreowanie różnych mód wśród kolekcjonerów?[/b]

Wystawy muzealne mają wpływ na kolekcjonerstwo, na to czym ludzie dekorują mieszkania lub rezydencje. Mieliśmy w ofercie dobrą majolikę, została kupiona. Za jakiś czas była wystawa majoliki w stołecznym Muzeum Narodowym i wtedy zjawili się klienci, którzy pod wpływem wystawy przyszli kupić te majolikowe wyroby. Wcześniej widzieli je u nas, ale na ich zakup zdecydowali się dopiero po wystawie. Za późno. Zachęcam do systematycznego odwiedzania antykwariatów i szperania w ofercie. Nie wystarcza samo przeglądanie oferty w Internecie. Na portalu sztuki Artinfo.pl pod nazwą MDM Dzieła Sztuki i Antyki prezentujemy ok. 200 obiektów, gdy w rzeczywistości jest ich ok. 4 tysiące. Patrzył pan redaktor przed chwilą na wiszącą na ścianie akwarelę Józefa Pankiewicza. Od razu zwrócił pan na nią uwagę. Przez Internet trudno docenić walory tego obrazu. Jest źle oprawiony, ale my tej oprawy nie zmieniamy, bo to obraz oddany w komis. Motyw raczej nie przypomina tego, co malował Pankiewicz.

[b]Jak bogata jest pana biblioteka jako antykwariusza?[/b]

Liczy na pewno kilka tysięcy książek. Antykwariusz musi stale uczyć się z książek, bo nie wszystko jest w Internecie. Bez lektury książek nie poradziłbym sobie, choć pracuję 30 lat. To w książkach odkrywam przedmioty, które trafiają do antykwariatu, dzięki temu mogę wzbogacić ich proweniencję, co ma wpływ na cenę. Niestety, czasami w naukowej literaturze odkrywałem przedmioty już po ich sprzedaży... W takiej sytuacji, gdy mam kontakt z nabywcą przedmiotu, informuję go o moim odkryciu, bo to klientom sprawia satysfakcję. Ważne jest oczywiście samo oglądanie przedmiotów w antykwariatach, na jarmarkach perskich, w muzeach. Prace antykwariusza rozpoczynałem w Desie. Wtedy w handlu antykwarycznym było zdecydowanie więcej przedmiotów niż dziś! Do działu przyjęć zwykle stała kolejka przez kilka godzin.

[b]Kolekcjoner też powinien mieć podręczny księgozbiór?[/b]

Znam wielu kolekcjonerów, oni zbieranie zaczęli właśnie od gromadzenia fachowej literatury. Kolekcjonerzy najczęściej w swoje wąskiej dziedzinie mają większą wiedzę niż antykwariusze.

[b]Kilka lat temu sensację budził oferowany przez pana żyrandol, który wisiał kiedyś w Łazienkach i należał do króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Czy nadal możliwe są takie rynkowe odkrycia? [/b]

Tak, ale nierzadko sprzedające rodziny stawiają warunek, żeby nie nagłaśniać sprzedaży. Ostatnio sprzedałem na Wawel najwyższej klasy szafę kredensową. Ten mebel stał w zwykłym komunalnym mieszkaniu.

[b]Powiedział pan, że poszukiwane są przedmioty w idealnym stanie. Jeśli antyk jest uszkodzony, to jak znaleźć dobrego konserwatora, jak odróżnić mistrza od partacza? Kogo o to zapytać?[/b]

Niestety, nie ma źródła pewnych informacji na ten temat. Każdy kieruje się swoim doświadczeniem. W tej dziedzinie najczęściej nie ma żadnej gwarancji rzetelności wykonania usługi. Są konserwatorzy, którzy, korzystając z wysokiej pozycji zawodowej, jaką osiągnęli, zaczynają przyjmować bardzo dużo zleceń. Nie wykonują ich sami, tylko powierzają robotę przypadkowym tanim podwykonawcom. Najgorsze, że nie informują o tym klienta... Dlatego tak ważne jest osobiste doświadczenie, umiejętność dogadania się z wykonawcą. Część klientów antykwariatów nie lubi, kiedy oferowany przedmiot jest po konserwacji. Wolą kupować antyki w takim stanie, w jakim się zachowały, i sami decydują o zakresie oraz jakości prac konserwatorskich.

[b][link=http://www.rp.pl/temat/181792.html]Czytaj więcej o kolekcjonowaniu sztuki[/link][/b]

[b]RP: Od lat antykwariusze narzekają, że na rynku jest niska podaż. Pan w swoim antykwariacie zawsze ma ciekawe przedmioty z rzemiosła artystycznego.[/b]

[b]Andrzej Mikita:[/b] Moim zdaniem podaż jest duża i różnorodna. Generalnie antyki pochodzą z dwóch źródeł. Istnieje olbrzymi import, przeważnie rzeczy słabych lub najwyżej średniej klasy, pominąwszy pojedyncze dzieła kupowane na światowych aukcjach. Oprócz tego wciąż bogate są krajowe zasoby. Mam to szczęście, że długo pracuję w branży. Dzięki temu korzystam z krajowych zasobów. Zgłaszają się do mnie klienci, którym w Desie sprzedawałem antyki nawet 30 lat temu. Owszem, coraz trudniej zdobyć, rzeczy najlepsze, najwyższej muzealnej klasy. Jest tak dlatego, ponieważ Polacy się bogacą i nie muszą ich wyprzedawać. W pierwszej kolejności pozbywają się rzeczy o mniejszej wartości, wśród których można znaleźć bardzo ciekawe przedmioty. Często wyprzedają je ci, którzy kupowali antyki na początku lat 90. Dziś mają większą wiedzę o sztuce, porządkują domowe kolekcje.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy