Turecka lekcja wychodzenia z kryzysu

Wnioski wyciągnięte z bankowego krachu w 2001 roku pozwoliły uodpornić gospodarkę Turcji na późniejsze finansowe zawirowania, łącznie z obecnym kryzysem. I to na tyle skutecznie, że dziś Turcy mogą radzić Grecji, swemu odwiecznemu wrogowi, jak się wychodzi z zapaści

Publikacja: 11.06.2010 03:30

W uniknięciu skutków globalnego kryzysu Turkom pomaga przedsiębiorczość, którą widać nie tylko w amb

W uniknięciu skutków globalnego kryzysu Turkom pomaga przedsiębiorczość, którą widać nie tylko w ambicjach koncernów z tego kraju, ale i w aktywności zwykłych ludzi i ich rodzin

Foto: Reuters

W wiosenny wieczór ulica handlowa wiodąca do głównych zabytków Stambułu – bazyliki Hagia Sophia i Wielkiego Meczetu – jest prawie pusta. Turystów jak na lekarstwo, więc nasza kilkuosobowa grupka budzi żywe zainteresowanie restauracyjnych naganiaczy i sprzedawców toreb z logo Louisa Vuittona i Dolce & Gabbana, które mało przekonująco udają oryginały. Z nadzieją obserwują nas okutane w chusty kobiety, które na chodniku rozłożyły włóczkowe skarpetki i dziecięce butki, a sprzedawca kolczyków zagaduje skąd jesteśmy. – Z Polski? Bardzo współczuję. To była straszna katastrofa (z 10 kwietnia – red.) – dodaje w płynnej angielszczyźnie, nie zapominając jednak zapytać, czy przypadkiem nie chcemy czegoś kupić. Jeśli nie kolczyki, to może dywan...

[srodtytul]Powrót do normalności[/srodtytul]

Duch przedsiębiorczości zawsze był u nas bardzo silny – podkreśla Deniz Saral, szef programów zarządzania na Webster University w Genewie, Turek, który od 20 lat mieszka w Szwajcarii. – To dlatego, że Turcy zawsze musieli ciężko pracować, by zarabiać na życie. Nikt tutaj nie liczy, że państwo będzie się nim opiekowało. Ubogi chłop kupuje mały wózek i zaczyna sprzedawać z niego pomarańcze, zamiast czekać, aż rząd zapewni mu pracę – opowiada i dodaje, że choć turecka gospodarka odczuła skutki światowego kryzysu, to teraz wraca do normalności.

I tego powrotu nie utrudnią problemy Grecji. – Grecja to ten sam model działania co Islandia; zawsze wydawali więcej, niż wynosiły ich dochody. Nie myśleli o przyszłości tak długo, jak udawało się pożyczać. Turcja to co innego – podkreśla z pewną wyższością Saral.

O tym, że Turcja to co innego niż Grecja czy zagrożone finansową zapaścią Portugalia i Hiszpania, przekonują nie tylko – co oczywiste – przedstawiciele tureckich władz, ale też zagraniczni analitycy. Ci ostatni w cytowanych przez agencje komentarzach chwalą turecką gospodarkę.

– Turcja jest dziś jednym z najbardziej wiarygodnych państw w Europie pod względem fiskalnym – twierdzi Simon Quijano-Evans, szef działu badań rynków wschodzących w Credit Agricole Chevreux w Wiedniu. – Bardzo dużo zrobiła zdecydowanie zarządzając swym deficytem publicznym – wtóruje mu Gavin Redknap, strateg ds. wschodzących rynków w Nikko Asset Management w Londynie. Przypomina, że dług publiczny Turcji, który w 2009 r. był na bezpiecznym poziomie 45,5 proc. PKB, w 2001 r. – roku bankowego krachu – sięgał 80 proc. PKB.

[srodtytul]Stanąć na własnych nogach[/srodtytul]

To 2001 rok przywołują dziś zarówno tureccy politycy, jak i przedsiębiorcy, tłumacząc, dlaczego ich gospodarka poradziła sobie ze skutkami kryzysu finansowego.

– Nasza obecna odporność na światowy kryzys finansowy to w dużej mierze zasługa ostrego kryzysu z 2001 r., który uderzył w nasz nieuregulowany, korupcjogenny system bankowy. Wiele banków wtedy upadło, inflacja przekraczała 60 proc., a PKB skurczył się o 9 proc. To była prawdziwa gospodarcza katastrofa – wspomina Fuat Sami, założyciel i szef Lab-X Business Angels, pierwszej w Turcji sieci Aniołów Biznesu, czyli prywatnych inwestorów, którzy wspierają początkujące firmy.

Erinc Yeldan, profesor ekonomii na uniwersytecie w Ankarze, w swej analizie kryzysu z 2001 r. wyjaśnia, że turecką gospodarkę uratowały wtedy kredyty z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i opracowany wspólnie z MFW rygorystyczny plan ratunkowy. Obejmował on m.in. ograniczenia płac w sektorze publicznym, wzrost podatków, sprzedaż części państwowych aktywów i 54-proc. dewaluację tureckiej liry, co pomogło ożywić eksport.

Wprowadzone po kryzysie regulacje zwiększyły wymagania dotyczące przejrzystości sektora bankowego, który dokapitalizowano, otwierając go na zagranicznych inwestorów. W ramach programu naprawczego rząd przyspieszył też prywatyzację, sprzedając (głównie poprzez publiczne aukcje) udziały w największych spółkach państwowych. W rezultacie Turcja, która przez kilka lat była największym kredytobiorcą MFW, w tym roku wstrzymała rozmowy o nowej pożyczce stand-by, twierdząc, że może „już stać na własnych nogach”.

– Widzimy efekty działania środków zapobiegawczych, które wprowadziliśmy przede wszystkim w sektorze finansowym, ale które miały też pozytywny wpływ na pozostałe sektory gospodarki – mówił „Rz” minister przemysłu i handlu Turcji Nihat Ergun podczas kwietniowego kongresu Europejskiej Sieci Aniołów Biznesu w Stambule. Przemawiając na kongresie, podkreślał z dumą, że Turcja, która nie potrzebowała już wsparcia finansowego, ma potencjał, by być jedną z dziesięciu największych gospodarek świata (na razie jest na 16. miejscu).

[srodtytul]Rządowe zachęty[/srodtytul]

Oficjalne statystyki oraz najnowsze prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego wydają się potwierdzać optymizm tureckich polityków. Wprawdzie ubiegły rok, gdy o prawie jedną czwartą skurczyły się wpływy z eksportu i znacząco zmalały przychody z turystyki, Turcja zakończyła z 4,7-proc. spadkiem PKB, ale za to teraz ma być jednym z prymusów wzrostu.

W kwietniowym „World Economic Outlook” MFW podwyższył prognozę tegorocznego wzrostu tureckiej gospodarki z 3,7 do 5,2 proc., lejąc miód na serce tureckich polityków opinią, że to ich kraj będzie jednym z państw, które pomogą w przyspieszeniu ożywienia gospodarczego na świecie.

Według Banku Światowego turecka gospodarka powinna w tym roku urosnąć o co najmniej o 4,5 proc., a ma nawet szansę na 6 proc. (taki wynik Turcja uzyskała w IV kwartale ubiegłego roku).

Szanse na sukces są tym większe, że nawet w ubiegłym, kryzysowym roku Turcja mogła się pochwalić niezłym popytem wewnętrznym, mimo znacznego bezrobocia, które sięgnęło 14,5 proc. Jak podkreśla firma badawcza Nielsen, to właśnie w Turcji, najbardziej w Europie, bo aż o 11,3 proc., wzrosła w ubiegłym roku w Europie sprzedaż produktów szybko zbywalnych – FMCG (Polska była na drugim miejscu z 6,5-proc. wzrostem). Udało się też utrzymać całą konsumpcję prywatną na prawie niezmienionym poziomie – spadła ledwie o 1 proc. w porównaniu z 2008 r.

– Nie obyło się jednak bez pomocy rządu. Gdyby nie ulgi podatkowe zachęcające do zakupu samochodów, mebli czy sprzętu AGD z tym popytem byłoby znacznie gorzej – przyznaje w rozmowie z „Rz” Serdar Durgun, sekretarz generalny Tureckiej Unii Izb Handlowych i Giełd Towarowych (TOBB), największej organizacji tureckiego biznesu. Także ekonomiści i tureckie media podkreślają, że to ubiegłoroczne ulgi podatkowe uratowały krajowych producentów aut, mebli czy sprzętu AGD – jednego z najważniejszych sektorów tureckiej gospodarki.

Wprowadzone w marcu 2009 r. najpierw na trzy miesiące, a potem na kolejny kwartał cięcia podatku konsumpcyjnego (OTV) i VAT sprawiły, że meble, sprzęt AGD i elektronika potaniały o ok. 10 proc., a samochody średniej klasy nawet o jedna czwartą. – Sporo moich znajomych wymieniło wtedy auta i kupiło nowe meble – wspomina Serdar Durgun i dodaje, że wiele osób liczy na podobne zachęty także w tym roku. Wprawdzie oficjalnych informacji jeszcze nie ma, ale krążą pogłoski o nowych cięciach podatku na auta. Na razie rząd zapowiedział oficjalnie, że bierze się do zmniejszania bezrobocia – jeszcze w czerwcu, a najpóźniej w lipcu ma być gotowy plan tworzenia nowych miejsc pracy.

[srodtytul]Zysk z turystów[/srodtytul]

Wysokie bezrobocie martwi Sarpa Tuncaya, menedżera komunikacji w rodzinnej firmie kateringowej Lyra, która specjalizuje się w dostarczaniu pracodawcom gotowych posiłków dla pracowników (w Turcji pracodawca ma obowiązek zapewnić załodze obiad).

– Mniej pracowników to mniej sprzedanych obiadów i spadek obrotów całej branży kateringowej – mówi Tuncay, choć przyznaje, że Lyra specjalizująca się w tańszych zestawach i tak nie odczuła kryzysu tak bardzo jak konkurenci, którzy sprzedawali droższe dania.

Zdaniem Serdara Durguna z TOBB, o ile producenci aut, AGD czy mebli dzięki zachętom podatkowym mniej odczuli skutki kryzysu, to znacznie mocniej dotknął on budownictwa i przemysłu tekstylnego. Ten ostatni z trudem znosi cenową konkurencję Dalekiego Wschodu, choć koszty obniża wprowadzone w 2009 r. rządowe wsparcie dla producentów (m.in. ulgi podatkowe i celne) i znaczny udział szarej strefy – dwie trzecie z ponad dwóch milionów pracowników sektora nie jest zarejestrowanych w SGK, tureckim odpowiedniku ZUS. Na coraz gorszy biznes narzekają między sobą dwaj polscy hurtownicy czekający na lotnisku w Stambule na wylot do Warszawy. – Piżamy i skarpetki już się kończą – macha ręką jeden z nich.

– Teraz musimy postawić na design i produkcję o większej wartości dodanej – twierdzi Tureckie Stowarzyszenie Pracodawców Sektora Tekstylnego, przypominając, że wciąż jest to jeden z kluczowych przemysłów; zapewnia ok. 10 proc. PKB i jedną piątą eksportu Turcji. Jednak Turcy chętniej chwalą się dziś szybkim rozwojem nowoczesnego sektora motoryzacyjnego (z zakładami Renault, Toyoty czy Fiata), rozwojem nowych technologii czy sukcesami rodzimych potentatów AGD i RTV, których marki Beko, Vestel czy Profilos zdobywają zagraniczne rynki. No i turystyką, której przychody przez kilka ostatnich lat rosły w zawrotnym tempie; od 2002 r. prawie trzykrotnie, do 22 mld dol. w 2008 r. Ubiegły rok był wprawdzie słabszy, ale teraz greckie niepokoje mogą dodatkowo zwiększyć turystyczną atrakcyjność Turcji.

[srodtytul]Ręka do zgody[/srodtytul]

Czy siła tureckiej gospodarki przyspieszy przyjęcie Turcji do Unii Europejskiej? Moi rozmówcy nie mają złudzeń – tu przecież bardziej niż o gospodarkę chodzi o polityczno-kulturowe obawy przed muzułmańską Turcją rządzoną przez proislamską Partię Sprawiedliwości i Rozwoju. – Ekonomiczne zjednoczenie z UE już się dokonało, ale polityczne wymaga jeszcze dużo czasu – ocenia Deniz Saral.

Przyjęcie Turcji do Unii mogłaby ułatwić poprawa jej stosunków z Grecją, które ostatnio wyraźnie się ociepliły. Zachodni analitycy coraz częściej wspominają, że Turcja mogłaby służyć Grecji radą i doświadczeniem w wychodzeniu z kryzysu.

– Kluczowe jest zaufanie do władz. Jeśli się je osiągnie, reszta jest bardzo łatwa – mówił niedawno w Atenach Ali Babacan, wicepremier Turcji odpowiedzialny za gospodarkę. Szykował grunt pod majową, pierwszą od sześciu lat wizytę premiera Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, która – według komentatorów – była wyciągnięciem ręki przez Ankarę do pogrążonej w kryzysie finansowym Grecji. I to nie tylko dlatego, że wraz z premierem pojechało do Aten dziesięciu ministrów i ponad setka biznesmenów z gotowymi ofertami współpracy, m.in. w turystyce.

Ważniejsza dla budżetu Grecji byłaby nowa era w stosunkach politycznych z Turcją, do której wzywał Erdogan. Umożliwiłaby ona obu stronom cięcie wydatków zbrojeniowych. Do niedawna rząd w Atenach wydawał na uzbrojenie 3 – 4 proc. PKB (rekord w skali całej Unii) w imię obrony przed Turcją, która wydaje na swą armię ok. 1,5 – 2 proc. PKB (tegoroczne wydatki mają sięgnąć 10 mld dol.).

– Oba nasze kraje mają bardzo duże wydatki obronne. Moglibyśmy je zmniejszyć i skierować te pieniądze na inne cele – sugerował turecki premier w wywiadzie dla greckiej państwowej telewizji NET.

[i]-Anita Błaszczak ze Stambułu [/i]

W wiosenny wieczór ulica handlowa wiodąca do głównych zabytków Stambułu – bazyliki Hagia Sophia i Wielkiego Meczetu – jest prawie pusta. Turystów jak na lekarstwo, więc nasza kilkuosobowa grupka budzi żywe zainteresowanie restauracyjnych naganiaczy i sprzedawców toreb z logo Louisa Vuittona i Dolce & Gabbana, które mało przekonująco udają oryginały. Z nadzieją obserwują nas okutane w chusty kobiety, które na chodniku rozłożyły włóczkowe skarpetki i dziecięce butki, a sprzedawca kolczyków zagaduje skąd jesteśmy. – Z Polski? Bardzo współczuję. To była straszna katastrofa (z 10 kwietnia – red.) – dodaje w płynnej angielszczyźnie, nie zapominając jednak zapytać, czy przypadkiem nie chcemy czegoś kupić. Jeśli nie kolczyki, to może dywan...

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy