Złote monety zdecydowanie drożeją

Nie da się oszukać ktoś, kto wie, jak powinien wyglądać rant monety - mówi Jarosław Nowacki, antykwariusz z Poznania

Aktualizacja: 24.06.2010 03:00 Publikacja: 24.06.2010 01:20

Złote monety zdecydowanie drożeją

Foto: Rzeczpospolita, Bartosz Jankowski, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

[b]Rz: Od lat ze wspólnikiem prowadzi pan Poznańskie Centrum Numizmatyczne. Na co dziś jest największy popyt w branży?[/b]

[b]Jarosław Nowacki:[/b] Bardzo dobrze sprzedają się najrzadsze stare polskie monety w najlepszym stanie. Na przykład rzadkie dukaty Władysława IV czy Jana Kazimierza osiągają ceny powyżej 150 tys. zł, a koronny dukat Zygmunta Starego mimo kiepskiego stanu zachowania sprzedał się za 300 tys. zł. Na ostatniej aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego równie wysokie ceny osiągnęły nawet monety z XIX wieku. Złote monety o nominale 25 zł z 1833 i 50 zł z 1822 r. sprzedano za ok. 150 tys. Porównywalne monety dwa lata temu miały ceny nie wyższe niż ok. 80 tys. zł.

[b]Z czego wynika wzrost, w dodatku w czasie tak trudnym dla rynku antykwarycznego?[/b]

Mamy na rynku kilkunastu kolekcjonerów polskich monet, których gotowi są płacić najwyższe ceny za najlepsze stare polskie monety. Oni wiedzą, że monety te są na tyle rzadkie, że jeśli nie kupią ich dziś, to przez następne ćwierć wieku dana moneta prawdopodobnie nie pojawi się na rynku. Podstawowa grupa licząca kilka tysięcy osób to kolekcjonerzy, którzy gotowi są wydać na zabytkowe monety po kilka tysięcy złotych w ciągu roku.

[b]Równocześnie nastąpił upadek numizmatyki współczesnej.[/b]

Ceny spadły ok. 70 proc. Wyraźnie też przyhamował handel monetami starymi, ale w gorszym stanie, więc tańszymi, które mają ceny rzędu np. kilkuset złotych.

[b]Spadek cen na tańsze monety zapoczątkowały monety kolekcjonerskie emitowane przez NBP od lat 70. Dlaczego?[/b]

Są co najmniej dwie zasadnicze przyczyny. Po pierwsze ceny osiągnęły absurdalny pułap. Weźmy jako przykład komplet tzw. lustrzanek emitowanych od połowy lat 90. W 2006 roku kosztował 15 tys. zł. Rok później 30 tys. zł. W 2008 roku kosztował ponad 60 tys. zł. Gdyby ten mechanizm miał działać dalej, to dziś monety te powinny kosztować ok. 240 tys. zł, co byłoby absurdem. Klienci uświadomili sobie, że komplet nowych monet nie może kosztować tyle co mieszkanie, a za parę lat tyle co dom.

[b]Kolekcjonerzy i antykwariusze mówią, że drugim powodem upadku tego rynku była zmiana zasad sprzedaży tych monet przez emitenta.[/b]

Podniesiono znacząco nakłady. Zlikwidowano sprzedaż monet w kasach banku. W zamian wprowadzono system aukcyjnego zakupu internetowego. Wiem z relacji klientów antykwariatów, że w ich ocenie system ten utrudnił lub uniemożliwił zakup tych monet przede wszystkim starszym ludziom, którzy nie rozumieli, o co w nowym systemie chodzi.

Zdziwienie klientów budziły też wyniki aukcji. Na przykład wystawiano na sprzedaż 50 tys. monet w widełkach cenowych np. 75 – 85 zł. Aukcje kończyły się po maksymalnej cenie, ale bank ogłaszał, że sprzedał tylko połowę nakładu. Ludzie wyrażali swoje wątpliwości i rozgoryczenie, bo oferowali np. 82 zł, lecz nie dostali monety, choć bank nie sprzedał całego nakładu. System komputerowy sprzedawał monety tylko po cenach, które gwarantowały najwyższy zysk emitenta.

[b]Dlaczego zwiększono nakłady kolekcjonerskich monet?[/b]

Tłumaczono to faktem, że przy niższych nakładach pod bankiem ustawiały się koszmarne kolejki. Zwiększenie nakładów godziło w zasady kolekcjonerstwa. Numizmatyk to ktoś, kto poluje na rzeczy rzadkie. Jeśli zasady zakupu są nieczytelne, a nakład astronomiczny, to kolekcjonerzy nie będą się o to bić!

Fakt, że wcześniej były kolejki i walka o rzadki towar, co napędzało koniunkturę. Wprowadzenie wysokich nakładów tę koniunkturę zlikwidowało i zapoczątkowało upadek rynku. Nakłady zdecydowanie zwiększono, choć liczbę kolekcjonerów tych monet przed 2000 rokiem szacowano na zaledwie ok. 2 – 3 tys. osób.

[wyimek][b]300 tys. zł[/b] zapłacono na aukcji za dukat koronny króla Zygmunta Starego[/wyimek]

[b]Nie było to tylko kolekcjonerstwo, ale także forma inwestycji dla mniej zamożnych.[/b]

Współczesne monety kolekcjonerskie systematycznie drożały, więc niektórzy kupowali po kilkadziesiąt takich samych monet, nawet po kilkaset sztuk jednej monety. Kiedy monety te przestały drożeć, inwestorzy zaczęli natychmiast sprzedawać zapasy.

To jeszcze bardziej zwiększyło spadek cen. Te lustrzanki w ciągu ostatnich dwóch lat staniały o ok. 70 proc. Na przykład sławna moneta szlak bursztynowy, która miała wielką reklamę, w szczycie na przełomie lat 2007 i 2008 kosztowała 3,6 – 3,8 tys. zł. Teraz można ją kupić za ok. 1,2 tys. zł.

[b]Czy ten rynek może się podnieść?[/b]

Na pewno nie w ciągu najbliższych kilku lat, bo wśród kolekcjonerów panuje zniechęcenie. Rynek współczesnych monet kolekcjonerskich z uwagi na swoją masowość był rynkiem silniejszym niż rynek monet zabytkowych. W sklepie numizmatycznym średniej wielkości współczesne monety kolekcjonerskie zajmowały ok. 70 – 80 proc. oferty. Teraz zajmują ok. 10 – 20 proc.

[b]Obserwując rynek, można przewidzieć, że coś drożeje przesadnie i skończy się to katastrofalnym spadkiem cen?[/b]

Podpowiada to zdrowy rozsądek. Jeżeli współczesna moneta z wizerunkiem Zygmunta Augusta wybita w astronomicznym nakładzie 200 tys. egzemplarzy w szczycie kosztowała 1 tys. zł, tyle samo co oryginalny rzadki srebrny czworak Zygmunta Augusta z XVI wieku i to w bardzo przyzwoitym stanie, to zdrowy rozsądek podpowiada, że cena współczesnej monety jest zawyżona.

[b]Spadek cen to może także efekt kryzysu gospodarczego?[/b]

Ceny zaczęły spadać w lutym 2007 roku, wtedy jeszcze nikt nie słyszał o kryzysie. To jest skutek przegrzania cen na numizmaty współczesne. Jeśli coś jest naprawdę rzadkie, nadal drożeje.

[b]Co ma dziś szczególną wartość inwestycyjną?[/b]

Złote monety, ale głównie z uwagi na rosnącą wartość kruszcu, nie zaś wartość numizmatyczną. Notujemy olbrzymie obroty na rynku złotych monet. Na przykład złote dwudziestodolarówki, które są chyba najpopularniejsze, w 2007 roku kosztowały około 2 tys. zł. A dziś kosztują ok. 4,5 tys. zł.

[b]Jakie mogą być pierwsze sygnały, że moneta jest fałszywa?[/b]

Podstawowym typem fałszerstw są odlewy, gdy praktycznie większość starych monet została wybita. Dlatego warto najpierw sprawdzić, czy to nie jest odlew. Ważna jest ocena rantu. To jest rzecz najtrudniejsza do podrobienia. Jeśli nabywca wie, jak powinien wyglądać rant w danej monecie, trudno będzie go oszukać.

[b]Rant może być dobry, ale moneta jest podróbką.[/b]

Tak fałszowane są np. rosyjskie monety. Fałszerz bierze monetę oryginalną, zniszczoną albo popularną i dzisiejszym fałszywym stemplem wybija rzadką monetę. Rosjanie potrafią to zrobić tak, że zachowują autentyczny rant. Takie monety relatywnie często widuję w handlu.

[b]Z polskich monet, jakie są fałszowane najczęściej?[/b]

Monety międzywojenne. Spotykamy bardzo dobre przeróbki monet. Na przykład 2 złote z Piłsudskim z 1936 roku jest monetą rzadką i drogą (2,5 – 3 tys. zł). Natomiast 2 zł z Piłsudskim z 1934 roku jest monetą wartą kilkadziesiąt złotych. Są warsztaty, które potrafią przerobić datę na monecie z 1934 roku na 1936 rok. Nie widać tej przeróbki nawet pod dużym powiększeniem. Na szczęście te monety mają różny rant! Nie da się oszukać ktoś, kto wie, jak powinien wyglądać rant.

[b]W okresie letnim jest dużo targów kolekcjonerskich, debiutanci narażeni są na oszustwa.[/b]

Najlepiej kupować w fachowych antykwariatach.

[b]A jeśli na targu staroci lub w Internecie trafi się wyjątkowa okazja?[/b]

Nie ma okazji! Jeśli moneta oficjalnie kosztuje np. 1 tys. zł., to okazyjna cena może wynosić np. 950 zł. Jeśli cena wynosi 200 zł, to znaczy, że moneta jest fałszywa.

Na jarmarkach staroci falsyfikaty często sprzedają starsi panowie o nobliwym wyglądzie, który budzi zaufanie. Mają same unikaty w okazyjnych cenach. Gdy je sprzedadzą naiwnym, za chwilę mają kolejną partię „unikatów” oczywiście równie fałszywych.

[b]Jakie błędy popełniają kolekcjonerzy debiutanci? Tracą przez to pieniądze?[/b]

Przede wszystkim niszczą oryginalną patynę. Polerują monetę, żeby była błyszcząca jak nowa! Załóżmy, że rzadka międzywojenna moneta z gabinetową patyną kosztuje 50 – 70 tys. zł. Ta sama wyczyszczona moneta kosztowałaby mniej niż połowę tej ceny.

[b][link=http://www.rp.pl/temat/181796_Numizmatyka.html]Czytaj więcej o numizmatyce[/link][/b]

[b]Rz: Od lat ze wspólnikiem prowadzi pan Poznańskie Centrum Numizmatyczne. Na co dziś jest największy popyt w branży?[/b]

[b]Jarosław Nowacki:[/b] Bardzo dobrze sprzedają się najrzadsze stare polskie monety w najlepszym stanie. Na przykład rzadkie dukaty Władysława IV czy Jana Kazimierza osiągają ceny powyżej 150 tys. zł, a koronny dukat Zygmunta Starego mimo kiepskiego stanu zachowania sprzedał się za 300 tys. zł. Na ostatniej aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego równie wysokie ceny osiągnęły nawet monety z XIX wieku. Złote monety o nominale 25 zł z 1833 i 50 zł z 1822 r. sprzedano za ok. 150 tys. Porównywalne monety dwa lata temu miały ceny nie wyższe niż ok. 80 tys. zł.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy