Początek wtorkowej sesji pokazał, że inwestorzy już zapomnieli o sporze Węgier z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. WIG20 wzrósł o 0,28 proc., a WIG o 0,21 proc. 0,82 proc. zyskał nawet budapeszteński BUX. Zwyżkami rozpoczęły się także notowania na giełdach w Europie Zachodniej. CAC 40 wzrósł po otwarciu o 0,72 proc., DAX otworzył się wzrostem 0,54 proc., a FTSE 100 zyskał 0,43 proc.
Do głosu doszli kupujący zachęceni dobrymi nastrojami panującymi na giełdzie w Szanghaju. Tamtejsi inwestorzy uznali, że osłabienie chińskiej gospodarki oznacza rezygnację z zaostrzania polityki monetarnej i indeks SCI wzrósł o rzadko spotykane w ostatnich miesiącach ponad 2 proc.
Dobry nastrój szybko się jednak skończył. Za oceanem inwestorzy zaczęli niepokoić się o dane z amerykańskiego rynku nieruchomości i o wyniki Goldmana Sachsa. W efekcie na początku giełdowych notowań główne amerykańskie indeksy traciły po ok. 1 proc. Warszawskie indeksy znalazły się z kolei ponad pół procent poniżej kreski. Jeszcze niżej spadły indeksy na giełdach zachodnioeuropejskich.
Obawy amerykańskich inwestorów okazały się zasadne. Goldman Sachs zarobił w II kwartale 78 centów na akcję wobec prognoz na poziomie 1,99 dol. Mniej jednoznaczne dane napłynęły z rynku nieruchomości. Liczba rozpoczętych budów domów wyniosła 549 tys., podczas gdy spodziewano się 580 tys.
Ostatecznie amerykańskie indeksy odrobiły straty, głównie za sprawą spółek z branży surowcowej. Indeks S&P 500 zyskał 1,14 proc.