GPFG tradycyjnie interesuje się przede wszystkimi dużymi firmami znad Wisły. Spośród spółek z WIG20 brakuje mu tylko akcji Tauronu (walory CEZ ma, ale kupione w Pradze). Do tego indeksu lub mWIG40 nie należy tylko osiem firm z jego portfela, w tym notowana na NewConnect Pharmena. Szczególną przychylnością Norwegów cieszył się w 2010 r. KGHM. Wartość akcji koncernu miedziowego w ich portfelu zwiększyła się w 2010 r. o blisko
200 proc., do ponad 470 mln zł. W tym czasie walory spółki podrożały o 63 proc. GPFG dokupował też znaczące ilości akcji banków BRE i Millenium, a także paliwowego Lotosu, chemicznego Synthosu i Polskiej Grupy Energetycznej.
O rosnącym zaangażowaniu Norwegów na GPW świadczy także to, że udział GPFG w kapitale polskich spółek z jego portfela wynosił pod koniec 2010 r. średnio 0,9 proc. w porównaniu z 0,7 proc. rok wcześniej.
Wśród analityków przeważa opinia, że to pozytywne zjawisko. Państwowe fundusze są bowiem inwestorami długoterminowymi i mają przez to stabilizujący wpływ na giełdową koniunkturę.
Dominują papiery brytyjskie
Norweski fundusz, którego oficjalna nazwa to Rządowy Globalny Fundusz Emerytalny (GPFG), został założony ponad 20 lat temu. Inwestuje pieniądze pochodzące z eksportu ropy naftowej, aby zabezpieczyć przyszłość Norwegów. Zarządza nim tamtejszy bank centralny, Norges Bank. W minionym roku fundusz, który słynie z przejrzystości swoich inwestycji, zarobił 9,6 proc., w porównaniu z niemal 26 proc. w rekordowym dla niego 2009 r. Po uwzględnieniu nowych wpłat jego aktywa urosły o 17 proc., do blisko 3,1 bln koron (1,6 bln zł). Spośród rządowych funduszy inwestycyjnych większy jest tylko ten z Abu Zabi.
Pod koniec ubiegłego roku 38,6 proc. portfela GPFG stanowiły obligacje skarbowe i korporacyjne, które dały mu zarobić 4,1 proc., resztę zaś akcje blisko 8,5 tys. spółek z 58 państw. Ta część portfela przyniosła mu stopę zwrotu na poziomie 13,3 proc. To niemal tyle, ile zyskał w ubiegłym roku indeks MSCI ACWI obejmujący 45 rynków dojrzałych i wschodzących.