Polska ma różny wizerunek w kraju i za granicą

Jak wszystko w Polsce, tak i przewodniczenie Radzie Unii Europejskiej (czyli prezydencja) wzbudza u komentatorów mieszane uczucia.

Publikacja: 08.07.2011 02:25

Koncentrują się one zazwyczaj na kluczowych elementach, a więc na pamiątkowych bączkach w kształcie łowickich tancerek czy na roztańczonym promocyjnym spocie Tomasza Bagińskiego.  Ważne miejsce w społecznej dyskusji zajmuje też filozoficzny problem, czy sprawując prezydencję, mamy walczyć o swój interes narodowy, czy też go wyprzedawać.  Tradycyjnie omawia się też problem kosztów (bo przecież pieniądze można by rozdać górnikom).  Nowym wątkiem jest problem, czy w ogóle będziemy w stanie skutecznie zarezerwować gościom miejsca w hotelach i dostarczyć im na czas kawę i posiłki w czasie przerw w obradach.  Gdyby to się miało nie udać, prezydencja byłaby kompromitacją.  W takiej sytuacji, zdaniem najbardziej radykalnych komentatorów, należałoby w ogóle zrezygnować z przewodniczenia i dobrowolnie oddać ten zaszczyt Niemcom.  Propozycja warta rozważenia o tyle, że z pewnością wzbudziłoby to w większości polskiego społeczeństwa i mediów znacznie mniejsze emocje niż np. pomysł rezygnacji z Euro 2012.

W tej sytuacji nie powinien budzić zdziwienia fakt, że niewiele uwagi poświęca się takim drobiazgom, jak polskie priorytety i szansa ich realizacji. Oczywiście, że w sytuacji gdy tematem numer jeden w zakresie współpracy z sąsiadami UE będzie zapewne sytuacja w krajach arabskich, trudno nam będzie zogniskować dyskusję na Partnerstwie Wschodnim.  Wtedy gdy negocjowane będzie rozwiązywanie problemów funkcjonowania strefy euro, trudno nam będzie też przekonać partnerów, że ważniejsza jest pełna liberalizacja rynku usług.  Taka jest rola prezydencji – ma oczywiście swoje priorytety, ale przede wszystkim musi zajmować się tym, co w danym momencie jest największym wyzwaniem dla całej Unii.

A jednak dzięki prezydencji dostajemy do ręki potężne narzędzie, za pomocą którego bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy w stanie wpłynąć na funkcjonowanie Unii.  Nie w sprawach szczegółowych, takich jak wysokość dopłat dla naszych rolników czy limitów emisji CO2. Tu, paradoksalnie, w czasie sprawowania prezydencji mamy mniejsze możliwości działania, bo naszym obowiązkiem jest poszukiwanie kompromisu.

Mamy jednak szansę, by wpłynąć na sprawy najważniejsze.  Po pierwsze, broniąc osiągnięć integracji europejskiej przed szkodliwym dla wszystkich – a zwłaszcza dla nas – wzrostem protekcjonizmu i egoizmu narodowego. Po drugie, bronić solidarności europejskiej jako zasady, według której Unia powinna działać i projektować swój budżet.  Po trzecie, walczyć o usprawnienie mechanizmów gospodarczych i finansowych, w tym również o ustabilizowanie sytuacji w strefie euro.

To są naprawdę poważne problemy, które same się nie rozwiążą, a na które w pewnym stopniu – większym niż kiedykolwiek – jesteśmy dziś w stanie wpływać.  Kto uważa, że powinniśmy zachowywać się egoistycznie, nie przejmując się problemami całej Unii, a jednocześnie liczy, że będziemy dostawać miliardy euro pomocy rozwojowej, popełnia oczywisty błąd. Sprawne funkcjonowanie solidarnej Unii to dla nas sprawa o życiowym znaczeniu. Dlatego lepiej nie lekceważyć prezydencji.

Autor jest profesorem i głównym ekonomistą PwC

Koncentrują się one zazwyczaj na kluczowych elementach, a więc na pamiątkowych bączkach w kształcie łowickich tancerek czy na roztańczonym promocyjnym spocie Tomasza Bagińskiego.  Ważne miejsce w społecznej dyskusji zajmuje też filozoficzny problem, czy sprawując prezydencję, mamy walczyć o swój interes narodowy, czy też go wyprzedawać.  Tradycyjnie omawia się też problem kosztów (bo przecież pieniądze można by rozdać górnikom).  Nowym wątkiem jest problem, czy w ogóle będziemy w stanie skutecznie zarezerwować gościom miejsca w hotelach i dostarczyć im na czas kawę i posiłki w czasie przerw w obradach.  Gdyby to się miało nie udać, prezydencja byłaby kompromitacją.  W takiej sytuacji, zdaniem najbardziej radykalnych komentatorów, należałoby w ogóle zrezygnować z przewodniczenia i dobrowolnie oddać ten zaszczyt Niemcom.  Propozycja warta rozważenia o tyle, że z pewnością wzbudziłoby to w większości polskiego społeczeństwa i mediów znacznie mniejsze emocje niż np. pomysł rezygnacji z Euro 2012.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy