W fatalnych nastrojach rozpoczęli nowy tydzień wszyscy kredytobiorcy zadłużeni w obcych walutach. Złoty zaliczył w poniedziałek jeden z najgłębszych spadków w historii, mimo że informacje, które się do tego przyczyniły, wcale nie dotyczyły naszego podwórka. Przecena polskiego pieniądza wynikała z wydarzeń na rynkach globalnych, konkretnie z obaw o kondycję finansową Włoch. Wiadomość spowodowała ucieczkę inwestorów od euro w stronę franka szwajcarskiego i dolara. Późnym popołudniem za helwecką walutę płacono w Warszawie przejściowo nawet powyżej 3,41 zł, czyli najwięcej w historii. Dolar był wyceniany na 2,85 zł – najwyżej od kwietnia. Za euro wieczorem płacono ponad 3,96 zł. To najwięcej w tym miesiącu.

W niełaskę popadły też polskie obligacje. Ich ceny mocno spadały. Rentowność dziesięciolatek podskoczyła do 5,87 proc. (w piątek było to 5,81 proc.), pięciolatek do 5,44 proc. (5,35 proc.), a dwulatek do 4,86 proc. (4,82 proc.).