Każda ważyła kilogram. Bankier inwestycyjny ułożył sobie dwie ścieżki i wciągnął je jednym dynamicznym wdechem. Jego potężne nozdrza, każde o średnicy pół metra, były idealnie wydepilowane specjalnym woskiem dla bajecznie bogatych bankierów inwestycyjnych. W obu nozdrzach pojawiły się potężne wiry powietrzne, tak potężne, że sekretarka bankiera musiała się przytrzymać biurka, wykonanego z ostatniego drzewa z Wyspy Wielkanocnej, żeby nie upaść. Zwykły Citiboy, pracujący w dealing-roomie w City, dostawał kopa od jednej działki białego proszku, ale bankier dostawał kopa dopiero po dwóch kilogramach. Bo tak chciał i było go stać. Zresztą jego kop był największy, tak jak on. W trudnych sytuacjach potrzebował szczególnej jasności swojego genialnego umysłu, a dzisiejsze wydarzenia wymagały takiej jasności. Jednym ruchem dłoni odesłał precz zespół cheerleaderek przyszłorocznego mistrza ligi NBA, które masowały stopami jego czterometrowe ciało o idealnych proporcjach.
*
W Brukseli odbywał się szczyt strefy euro, który miał zdecydować o przyszłości Grecji i innych krajów Europy. Media, których był właścicielem, rozpisywały się o tym, że od wyników szczytu zależą losy milionów ludzi, że jeżeli nie zostanie znalezione rozwiązanie, to będzie bieda i bezrobocie. Bankier miał bezrobocie w miejscu, które mu niedawno wymasowała główna cheerleaderka. Bezrobocie interesowało go tylko wtedy, gdy urzędy statystyczne w różnych krajach prezentowały te dane i rynki albo rosły, albo spadały, gdy dane były różne od oczekiwań. Bankier inwestycyjny dostawał te dane zawsze pół godziny wcześniej, żeby mógł zarobić kolejne miliardy dolarów, euro i innych walut. Ileż to razy śmiał się do łez, jak jego asystent, najwybitniejszy absolwent Harvardu wszech czasów, mówił mu, że na Harvardzie uczą o rynkach efektywnych, że każdy ma ten sam dostęp do informacji. Zresztą ufundował wiele katedr na wielu wybitnych uczelniach i zamawiał sobie takie wyniki badań, jakie chciał.
Miliony oczu na całym świecie śledziło przebieg szczytu, rynki rosły lub spadały w ciągu dnia w relacji na kolejne przecieki, tysiące analityków odmieniało przez przypadki każde przecieknięte słowo, starając się wyprzedzić innych, zarobić więcej niż inni.
Przed szczytem bankier inwestycyjny kazał każdemu szefowi każdego ważnego kraju przyjechać do siebie. Poza zwyczajowym wyczyszczeniem butów bankiera ze skóry pierwszego sklonowanego rzadkiego kajmana tym razem bankier kazał każdemu z gości połknąć wielofunkcyjną pastylkę, która przekazywała do komputera bankiera dźwięk ze szczytu i na sygnał z jego komputera wywoływała natychmiastową biegunkę, to na wypadek, gdyby ktoś z jego gości odmówił wykonywania poleceń.
Umysł miał ostry jak brzytwa i pociągał za elektroniczne sznurki tak, jak chciał. Zależało mu na tym, żeby szczyt uchwalił coś, co oddali kryzys w czasie, bo jeszcze nie zdążył sprzedać wszystkich akcji, miał ich tak dużo, że trwało do dosyć długo, w przeciwnym przypadku, gdyby chciał to zrobić szybko, spowodowałby krach na giełdach.