Nowy rekord franka szwajcarskiego

Kurs franka na rynku międzybankowym sięgnął 4,07 zł, a wobec euro relacji 1:1. Polska waluta traciła i do euro, które kosztowało najwięcej w tym roku – nawet ponad 4,12 zł. Wysoki kurs walut może pogorszyć kondycję finansową części banków w naszym regionie – wskazują analitycy

Publikacja: 10.08.2011 03:00

Nowy rekord franka szwajcarskiego

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Kolejny już rekord franka to wynik trwającej cały czas ucieczki inwestorów w bezpieczne aktywa albo jak twierdzi część analityków – kupowania waluty kraju, który uważany jest za bezpieczny, jeżeli chodzi o sytuację fiskalną.

W efekcie relacja wartości euro do franka sięgnęła wczoraj wieczorem nawet poziomu jeden do jednego. Później kurs powrócił w okolice 1,03 franka. Z kolei dolar kosztował już nawet tylko 0,70 franka.

Dilerzy przyznają, że zmiany kursu franka do złotego – choć rekordowe (wczoraj przedział wahań przekroczył 30 groszy) – to tylko pochodna tego, co się dzieje między frankiem a euro i dolarem. Banki, które chcą kupić szwajcarską walutę, wpierw kupują bowiem euro, a dopiero później zamieniają je na franka.

Duże obroty na rynku

Złoty traci także do euro. Wczoraj za wspólną walutę inwestorzy płacili już nawet 4,12 zł, wieczorem kurs wrócił w okolice 4,07 zł za euro. Złoty osłabiał się także wobec słabnącego względem euro i franka dolara (tracił wczoraj ok. 0,4 proc. – inwestorzy płacili za amerykańską walutę 2,89 zł).

– Spadki wartości złotego zostały zatrzymane przez zbliżenie się do technicznych poziomów oporu – 4,12 zł za euro, 3,92 zł za franka i 2,90 zł za dolara. Ale rynki są tak zmienne i niepewność tak duża, że ciężko przewidzieć, co będzie dalej i czy są jakieś bariery dalszych strat – mówił jeszcze po południu jeden z dilerów w warszawskim banku. Ale około godz. 18 frank sforsował poziom 3,94 zł, potem nadal się umacniał i po 20.30 sięgnął 4,07 zł. Po godz. 22 wrócił w okolice 3,93 zł.

– Wszyscy czekają, co zrobią banki centralne w USA, Szwajcarii i Frankfurcie. Obroty na rynku walutowym są duże, widać dużą nerwowość klientów, dawno już nie było takich wahań – dodaje inny diler. Zaznacza, że ostatni raz tak dużą skalę handlu walutami zaobserwować można było na początku lipca.

Zagrożone banki?

Rosnąca siła franka niepokoi nie tylko szwajcarskich eksporterów, ale również ponad 700 tys. Polaków, którzy zaciągnęli kredyt w tej walucie. Inwestorzy coraz częściej zauważają, że utrzymująca się sytuacja na rynkach utrudnić może spłatę części z nich, co wpłynie na pogorszenie się portfela kredytowego banków. Analitycy ING Securities oceniają, że w naszym regionie najbardziej zagrożone są polskie Getin Holding i BPH oraz austriacki Erste Group i węgierski OTP.

Dilerzy przyznają, że od pewnego czasu Bank Gospodarstwa Krajowego sprzedaje na rynku euro w imieniu rządu, jednak dodają, że transakcje te nie budzą już tak dużego odzewu jak kiedyś. – Ich skala nie jest duża, poza tym jakakolwiek informacja z zagranicy działa dziś na inwestorów mocniej, niż ewentualne próby stabilizacji przez rząd – wyjaśniają.

Od kwietnia frank zdrożał już o ok. 1,1 zł. To podobna skala umocnienia, jaka wystąpiła na przełomie 2008 i 2009 r. Wtedy w ciągu kilku miesięcy kurs szwajcarskiej waluty poszybował do 3,2 zł z niespełna 2 zł.

Ekonomiści już od paru tygodni podkreślają, że frank jest daleki od swojego poziomu równowagi i taki kurs jak obecnie nie jest do utrzymania w dłuższym okresie. Jednocześnie zastrzegają, że dopóki będziemy mieli do czynienia z silnymi zawirowaniami na rynkach finansowych, trudno mówić o wyraźnym odwróceniu trendu.

To nie jest czas prognoz

Żaden z analityków nie podejmuje się przewidywania, jak może wyglądać kurs złotego do euro czy franka za kilka, kilkanaście dni. Szacunki banków na koniec września sugerują, że wspólna waluta kosztować będzie 3,96 zł (to średnia prognoz kilkunastu instytucji ankietowanych przez agencję Bloomberg).

Dilerzy podkreślają, że w obecnej sytuacji dużo istotniejsze dla złotego będzie zbliżanie się do kolejnych punktów oporu – określonych przez maksima kursowe z ostatnich miesięcy.

Jak na razie niepewność na rynkach nie wpływa na ceny polskich obligacji skarbowych. Także obligacje amerykańskie, choć teoretycznie z uwagi na obniżenie ratingu powinny być mniej popularne, znajdują nabywców.

Testem dla rynku długu okazać się może dzisiejsza aukcja organizowana przez Ministerstwo Finansów. Resort finansów będzie chciał sprzedać 2- i 5-letnie papiery za 2 – 5 mld zł.

 

Posiadacze kredytów zaciągniętych w szwajcarskiej walucie spłacają już raty po kursie ponad 4 zł za franka

Rynkowy kurs franka przekroczył wczoraj wieczorem 4 zł, a banki przeliczają raty po swoich wewnętrznych kursach sprzedaży, wyższych niż rynkowe. Już wczoraj rano w kilku bankach kurs, po którym przeliczane są raty na złote, był wyższy od 4 zł. Dziś może być jeszcze wyższy. Koszt obsługi kredytów zaciągniętych w tej walucie rośnie w zastraszającym tempie.

Kredyty we frankach zaciągnęło prawie 700 tys. Polaków, a łączna kwota tych pożyczek na koniec czerwca sięgnęła 152 mld zł. Z wyliczeń analityków porównywarki Comperia.pl wynika, że rata kredytu we frankach zaciągniętego na początku 2007 r. na kwotę 300 tys. zł, na 30 lat, wynosi prawie 1800 zł i jest o ok. 400 zł wyższa niż w lutym, gdy kurs franka był najniższy w tym roku i wynosił średnio 3,10 zł.

– Jednocześnie rata takiego kredytu jest o ponad 200 zł wyższa niż średnia rata płacona w lipcu – podkreśla Marcin Zienkiewicz, analityk Comperia.pl.

Na razie bankowcy uspokajają, że kredyty walutowe mimo wzrostu rat są spłacane terminowo. – Na tym poziomie kursu franka nie widzimy większych zagrożeń. Z analiz wynika, że do 4 – 4,2 zł jest wystarczający bufor bezpieczeństwa, jeśli chodzi o zdolność kredytową klientów wyliczaną przy udzielaniu takich kredytów – mówi Zbigniew Kudaś, wiceprezes Kredyt Banku. Podkreśla jednocześnie, że bank jest gotowy do elastycznego reagowania w sytuacji, w której indywidualni klienci wpadliby w kłopoty. – W takim przypadku możliwe jest zawieszenie spłaty raty kapitałowej na sześć miesięcy. Są pierwsi klienci, którzy korzystają z tej możliwości, ale nie jest to duża skala – zastrzega wiceprezes Kredyt Banku.

Wczoraj prezydent Bronisław Komorowski podpisał tzw. ustawy antyspreadowe, które pozwolą na spłatę rat kredytów bezpośrednio w walucie, np. frankach czy euro, a banki nie będą mogły pobierać za to dodatkowych opłat (np. za aneks czy konto walutowe).

Eksperci podkreślają, że przepisy antyspreadowe nie rozwiążą problemów kredytobiorców zadłużonych we franku, bo problemem jest wysoki kurs waluty. Jednak ustawa może ograniczyć spready walutowe, które były przez banki ustalane w dowolny sposób, a ich wysokość nie była wpisywana do umów, co utrudniało oszacowanie kosztów kredytu i porównanie ofert. Średni bankowy spread dla franka wynosi ok. 6,6 proc., ale w niektórych przekracza 12 proc.

—Monika Krześniak

Opinie dla „Rzeczpospolitej"

Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club

Pomimo obniżenia ratingu dla USA popyt na amerykańskie obligacje skarbowe wciąż jest wysoki. Spadła też rentowność papierów skarbowych USA, bo wciąż są kupowane.  Oznacza to, że dla inwestorów gospodarka Stanów Zjednoczonych wciąż jest kotwicą. To, co się dzieje na rynkach giełdowych, wynika nie z faktu obniżenia ratingu, tylko z tego, że inwestorzy rozumieją, iż zapowiedzi zacieśniania polityki pieniężnej w USA i innych krajach są coraz poważniejsze i coraz bardziej realne.  Jeszcze niedawno prezydent Obama głównie mówił o bezrobociu, teraz o problemach budżetu. A zacieśnianie polityki finansowej oznacza zmiany w realnej gospodarce, przede wszystkim wolniejszy wzrost gospodarczy, a w konsekwencji mniejsze zyski w firmach. Stąd ta gwałtowna przecena wartości przedsiębiorstw.  To jest korekta ich wartości. W ostatnim czasie zwyżki na giełdzie osiągnęły poziomy sprzed kryzysu. Zacieśnianie polityki finansowej może zmniejszyć kryzys finansowy, ale kosztem wolniejszego rozwoju. Ten powolny wzrost gospodarczy będzie trwał kilka lat, nawet może dekadę. W Polsce w tym i przyszłym roku będzie to więcej niż 3 proc., ale mniej niż 4 proc. Tak w Polsce, jak i w innych krajach zacieśnianie  polityki  finansowej  oznacza nie tylko wolniejszy wzrost gospodarczy, ale też stabilizację cen, czyli niższą inflację, z jednej strony i  wysokie bezrobocie z drugiej.  Ale wciąż krajami o najbardziej stabilnej gospodarce, które wciąż będą miały wpływ na to, co się dzieje w świecie, będą: USA, Niemcy i Japonia.

—not. aft

Witold Orłowski, główny ekonomista PwC

Pytanie o konsekwencje zawirowań jest jednym z tych, na które nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Wbrew panice, jaką obserwujemy na rynkach, tak naprawdę nic wielkiego się nie stało, nastąpiło pewne przewartościowanie ocen. Z niewiadomych powodów inwestorzy na świecie zachowywali się tak, jak gdyby dotąd nie wiedzieli, że USA mają nadmierny dług. Oczywiście z drugiej strony nie ma z gospodarki dobrych wiadomości, by mieć nadzieję na nagłe odbicie i wzrost. Nie widzę jednak też powodów, by spadki miały trwać długo, przewiduję, że z czasem one wygasną i sytuacja wróci do normy. Obecna sytuacja nijak się ma do tej z 2008 r. Osłabienie złotego do franka oczywiście jest bolesne dla 700 tys. rodzin, które mają kredyt zaciągnięty w szwajcarskiej walucie. Intuicyjnie uważam jednak, że na poziomie 4 zł większość kredytobiorców jest w stanie związać koniec z końcem i spłacać zobowiązania. Gdyby kurs rósł dalej, np. do 5 zł, wówczas faktycznie mógłby pojawić się problem niespłacania kredytów, choć niekoniecznie hipotecznych, raczej w pierwszej kolejności gotówkowych i powiązanych z kartami kredytowymi. W hipotetycznej sytuacji osłabienia się złotego do euro kurs franka również mocno poszybowałby w górę. Nie widzę w tej chwili takiego zagrożenia. Większego ryzyka upatrywałbym w możliwym światowym spowolnieniu gospodarczym i ewentualnej recesji, która oczywiście miałaby wpływ na naszą gospodarkę i jej wzrost w przyszłym roku.

—not. zuza

Radosław Bodys, strateg ds. globalnych rynków wschodzących w UBS w Londynie

Jesteśmy w sytuacji zero-jedynkowej. Kryzys zaufania na międzynarodowych rynkach finansowych spowodowany jest problemami natury systemowej i strukturalnej. Inwestorzy czekają na informacje, czy gospodarka Stanów Zjednoczonych wreszcie zacznie rosnąć i na ile stabilna jest sytuacja finansów publicznych kraju w długim terminie. Dodatkowo wciąż nie są rozwiązane problemy finansów publicznych strefy euro, której integralność przez niektórych podawana jest w wątpliwość. Jeśli rynki finansowe nie uspokoją się, inwestorzy nadal będą szukać bezpiecznej przystani w walucie szwajcarskiej. Ten kraj nie boryka się z problemem zadłużenia, co skutkować będzie dalszym zyskiwaniem na wartości przez franka. Można wręcz powiedzieć, że siłą napędową helweckiej waluty jest globalne ryzyko. Jeśli problemy Stanów Zjednoczonych i strefy euro nie zostaną rozwiązane, to niechybnie frank będzie się wzmacniać, a nawet może przebić euro. Jednak wczorajsze lekkie zwyżki na giełdach w Stanach Zjednoczonych mogą być niejako sygnałem inwestorów wysłanym do regulatorów. Dają oni znać, że oczekują bardziej agresywnych działań i mają nadzieję, że Rezerwa Federalna w jakiś sposób ustosunkuje się do obecnej sytuacji. Znane rynkowe porzekadło mówi, że rynki przestają panikować dopiero wtedy, kiedy w panikę wpadają banki centralne i zaczynają działać.

—not. zuza

Spór między PiS i PO

Jarosław Kaczyński, prezes PiS, uważa, że antykryzysowa polityka rządu Donalda Tuska odbywa się głównie kosztem ludzi najbiedniejszych. Jego zdaniem powinien zostać wprowadzony podatek bankowy oraz "inne rozwiązania podatkowe". – Prawo i Sprawiedliwość jest za tym, by w razie konieczności płacenia za kryzys płacić z kieszeni głębokich (...). W żadnym wypadku nie może być tak, żeby ci, którzy są w tej chwili w gorszej sytuacji albo w ogóle są biedni, mieli za to płacić – podkreślił Kaczyński. Na konferencji prasowej przedstawiciele PiS pokazali na podstawie danych GUS, iż cena chleba od 2007 r. (początek rządów PO – PSL) wzrosła o 35 proc., cukru o 45 proc., ziemniaków o 163 proc., a prądu o 40 proc. Jego zdaniem wprowadzenie ustawy antyspreadowej nie rozwiąże problemów kredytobiorców. Jacek Protasiewicz, koordynator przygotowań PO do wyborów, zaapelował do polityków PiS, aby "nie destabilizowali sytuacji na rynku". – Prezes PiS próbuje siać niepokój wśród Polaków. Wzniecanie paniki jest dużą nieodpowiedzialnością ze strony polityków opozycji – podkreślił Protasiewicz.

—aft

Kolejny już rekord franka to wynik trwającej cały czas ucieczki inwestorów w bezpieczne aktywa albo jak twierdzi część analityków – kupowania waluty kraju, który uważany jest za bezpieczny, jeżeli chodzi o sytuację fiskalną.

W efekcie relacja wartości euro do franka sięgnęła wczoraj wieczorem nawet poziomu jeden do jednego. Później kurs powrócił w okolice 1,03 franka. Z kolei dolar kosztował już nawet tylko 0,70 franka.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień