Sy­gna­ły po­pra­wy ko­niunk­tu­ry mo­żna już by­ło zresz­tą ob­ser­wo­wać w śro­dę wie­czo­rem, gdy zło­ty za­czął zy­ski­wać na war­to­ści.

In­we­sto­rzy zno­wu za­czę­li ku­po­wać eu­ro­pej­skie ak­ty­wa, bo prze­sta­li się oba­wiać, że wie­rzy­cie­le Gre­cji nie zgo­dzą się na re­duk­cję za­dłu­że­nia (to, czy plan ra­to­wa­nia te­go pań­stwa ma szan­se re­ali­za­cji, wy­ja­śni się w pią­tek ra­no). Neu­tral­nie na za­cho­wa­nie ryn­ków wpły­nę­ła na­to­miast de­cy­zja EBC, któ­ry (po­dob­nie jak w śro­dę NBP) zo­sta­wił sto­py pro­cen­to­we w eu­ro­lan­dzie na niezmie­nio­nym po­zio­mie.

Po­pra­wa nastroju ryn­ko­we­go spra­wi­ła, że zło­ty przez ca­ły dzień zy­ski­wał na war­to­­ści. Ra­no za eu­ro pła­co­no w War­sza­wie 4,16 zł, a wie­czo­rem już mniej niż 4,11 zł (spa­dek o 1,3 proc. w po­rów­na­niu ze śro­dą). Do­lar przed za­mknię­ciem kosz­to­wał 3,1 zł (prze­ce­na o 2,2 proc.), a frank mniej niż 3,41 zł (spa­dek o 1,2 proc.).

In­we­sto­rzy rów­nie chęt­nie ku­po­wa­li w czwar­tek pol­skie ob­li­ga­cje, któ­rych ce­ny szyb­ko ro­sły. Opro­cen­to­wa­nie dzie­się­cio­la­tek zma­la­ło do 5,41 proc., pię­cio­la­tek do 4,84 proc., a dwu­la­tek do 4,66 proc.