Przez lata spółka zatrzymywała zyski. Teraz Apple chce się podzielić pieniędzmi z inwestorami.
Akcjonariusze Apple'a od lat mieli apetyt na pieniądze kumulowane co kwartał przez firmę. Uważali, że jest ich stanowczo za dużo, i lepiej byłoby, aby trafiły do nich, a nie były lokowane przez spółkę w papierach dłużnych. Steve Jobs, charyzmatyczny szef firmy z Cupertino, do ostatnich swoich dni mówił „nie", a analitycy i komentatorzy zastanawiali się, co nim kieruje, że chce, by spółka miała coraz więcej gotówki.
Następca Jobsa Tim Cook potrzebował zaledwie kilku miesięcy, by zmienić dotychczasową politykę firmy w sprawie gotówki. Zmienił ją radykalnie i zgodnie z oczekiwaniami inwestorów. Można wręcz powiedzieć, że była to jego pierwsza decyzja stanowiąca odejście od linii wyznaczonej przez poprzednika. Tym samym kierowana przez niego spółka po 17 latach powróciła do grona 397 firm wchodzących w skład indeksu S&P500, które płacą dywidendę.
45 miliardów dolarów, jakie Apple planuje wydać w ciągu trzech lat na wypłacaną co kwartał dywidendę oraz na skup własnych akcji, to olbrzymia kwota.
Jednak spodziewana stopa dywidendy to zaledwie 1,8 procent. Jest niższa od rentowności dziesięcioletnich amerykańskich obligacji skarbowych (ok. 2,3 proc.) i niższa od średniej stopy dywidendy płaconej przez spółki z indeksu S&P 500 (2,2 proc.).