W wywiadzie opublikowanym w niemieckim tygodniku „Welt am Sonntag" Soros wezwał Niemców, do zdecydowania się, czy chcą utrzymywać przy życiu strefę euro czy nie. Bez niemieckich pieniędzy nie uda się kontynuować projektu wspólnej waluty i dlatego to Berlin decyduje dzisiaj o przyszłości euro. Opcje są dwie. Utrzymać lub porzucić. Oba rozwiązania będą jednak bardzo kosztowne dla Niemców. Jeśli Berlin zdecyduje się na ratowanie eurogrupy to, jak twierdzi Soros, będzie musiał wyłożyć znacznie więcej pieniędzy, niż to czyni obecnie. Istniejące plany ratunkowe są zwyczajnie niewystarczające. Jeśli jednak Niemcy zdecydowaliby, że zostawiają euro swojemu losowi i powracają do własnego pieniądza to można się spodziewać, „że nowa niemiecka waluta szybko znajdzie uznanie w oczach inwestorów, a to doprowadzi do silnej aprecjacji". Nie byłoby to zbyt dobre dla niemieckiej gospodarki, która w dużej mierze opiera się na eksporcie.
W rozmowie z niemieckim tygodnikiem Soros skrytykował także ostatnie działania rządu w Berlinie oraz Bundesbank. Jego zdaniem pogoń za stabilnością cen naraża całą strefę euro na niebezpieczeństwo.
- Oszczędności i trzymanie w ryzach inflacji działa na korzyść Niemców. Strefie euro, w obecnych warunkach, może przynieść tylko pecha – stwierdził Soros.
Kłopoty strefy euro nadal pozostają nierozwiązane. Obecnie uwaga inwestorów skupia się na Hiszpanii, gdzie rentowności dziesięcioletnich obligacji przekroczyły poziom 6 proc., uważany za trudny do utrzymania w długim okresie dla tego kraju. Rentowności niemieckich obligacji spadły z kolei do najniższego w historii poziomu, pokazując, że inwestorzy obawiają się kolejnej fali kryzysu w strefie euro.