Środowe notowania na rynkach walutowych upłynęły pod znakiem dyskontowania wyników wtorkowych wyborów w Stanach Zjednoczonych oraz, w przypadku krajowych inwestorów decyzji Rady Polityki Pieniężnej, która obniżyła o 0,25 pkt bazowych główną stopę procentową. W obu przypadkach informacje okazały się zgodne z oczekiwanymi, dlatego ich wpływ na zachowanie się głównych walut był niewielki.

Wczorajsza sesja w Warszawie nie była zbyt emocjonująca. Przez większą część dnia, aż do godz. 15, kurs euro wahał się w przedziale 4,1–4,11 zł, czyli był o ok. jednego grosza niższy niż we wtorek. Złoty zyskiwał też tyle samo do dolara, za którego płacono niespełna 3,22 zł. Dopiero po południu handel nabrał tempa za sprawą szybkiego osłabienia euro wobec dolara. Na naszym rynku skutkowało to 1-proc. zwyżką notowań dolara, który wieczorem kosztował już prawie 3,25 zł. Euro i frank drożały w tym czasie po 0,5 proc. do odpowiednio: 3,14 zł i 3,43 zł.

Na rynku długu szybko rosły ceny polskich obligacji. Ich rentowności zmalały do najniższych poziomów w historii. W przypadku dziesięciolatek wynosiła 4,29 proc., pięciolatek 3,82 proc., a dwulatek 3,76 proc.