Trwająca w Grecji operacja skupu długu nie zmieściła się w wyznaczonym budżecie. Władze kraju planowały, że wartość wszystkich transakcji zamknie się w kwocie 10 mld euro. Posiadacze greckich obligacji nie zgodzili się jednak na aż tak wielkie straty, na jakie liczyli politycy w Atenach. Za posiadany dług zażądali wyższej ceny. Łącznie inwestorzy wyrazili chęć odsprzedania obligacji o nominalnej wartości 31,9 mld euro. Cena za powyższe papiery wynosi 11,29 mld euro. Problem w tym, że Grecja nie ma brakujących 1,29 mld euro.
Rozwiązania problemu Grecy szukają za granicą. Liczą, że międzynarodowi pożyczkodawcy zgodzą się pożyczyć im niezbędne środki. Na pozyskanie dodatkowych pieniędzy mają czas do wtorku 18 grudnia, kiedy to upłynie termin zawierania transakcji z inwestorami.
Wyższa cena za grecki dług oznacza, że przeprowadzona operacja zmniejszy zadłużenie kraju w mniejszym stopniu, niż prognozowano. Analitycy liczyli, że skup zredukuje wielkość długu w zestawieniu do PKB o 11 punktów procentowych do 2020 r. Przy takich warunkach spadek wyniesie 9,5 punktów procentowych.
Przeprowadzenie skupu obligacji jest elementem porozumienia Grecji z międzynarodowymi pożyczkodawcami, będącym jednym z warunków otrzymania przez kraj dalszej pomocy z zagranicy.