Nowy tydzień zaczął się lekkim osłabieniem złotego. Początek handlu zwiastował jednak, że spadki będą daleko większe. Na starcie nasz pieniądz tracił po blisko dwa grosze do euro (kosztowało blisko 4,12 zł) i dolara (3,15 zł). Osłabienie złotego nikogo jednak nie dziwiło. Spowodowane było realizacją zysków z kilku poprzednich dni, gdy nasz pieniądz bardzo dynamicznie zyskiwał na wartości. Do ograniczania ekspozycji w ryzykowne aktywa zachęcały też spadki na rynkach kapitałowych spowodowane rozczarowującymi informacjami gospodarczymi z Chin.

W drugiej części dnia nasza waluta zaczęła jednak odrabiać straty, choć akurat informacja o spadku inflacji konsumenckiej w marcu do ledwie 1 proc. powinna raczej przełożyć się na osłabienie złotego (rośnie presja na kolejne cięcie stóp procentowych). Późnym popołudniem kursy euro, szwajcarskiego franka i amerykańskiego dolara były o 0,1–0,2 proc. wyższe niż w piątek i wynosiły odpowiednio: prawie 4,1 zł, blisko 3,37 zł i nieco ponad 3,13 zł.

Na rynku długu oprocentowanie papierów dziesięcioletnich i dwuletnich spadło do najniższych poziomów w historii, czyli odpowiednio do: 3,48 proc. i 2,92 proc. W przypadku pięciolatek rentowność spadła do 3,05 proc.