Najważniejszą informacją środowych notowań na naszym rynku walutowym były opublikowane o godz. 14 dane o majowej produkcji przemysłowej. Inwestorzy, patrząc na zachowania złotego liczyli, że dane wykażą ożywienie w tym sektorze gospodarki i chętnie kupowali naszą walutę przyczyniając się do jej umocnienia. W dołku, wczesnym popołudniem, euro kosztowało poniżej 4,25 zł. W tym czasie dolar amerykański kosztował 3,17 zł, a szwajcarski frank był w połowie przedziału 3,45-3,46 zł.
Dane o produkcji okazały się jednak rozczarowujące. W maju była o 1,8 proc. niższa niż rok wcześniej. Analitycy zakładali 0,8-proc. spadek, co częściowo należało tłumaczyć mniejszą liczbą dni roboczych.
W efekcie złoty zaczął tracić na wartości i wieczorem znalazł się blisko poziomów obserwowanych dzień wcześniej. Euro kosztowało zatem ponownie 4,26 zł, frank niespełna 3,46 zł, a dolar blisko 3,18 zł.
Na rynku długu ceny polskich papierów dłużnych były nieco wyższe niż dzień wcześniej. Rentowność obligacji dziesięcioletnich zmalała do 3,83 proc. z 3,84 proc. W przypadku pięciolatek oprocentowanie wynosiło 3,28 proc. (3,32 proc. we wtorek), a dwulatek 2,74 proc. (2,76 proc.).