Środowa sesja na rynku walutowym była czwartą z rzędu, na której złoty dynamicznie zyskiwał na wartości. Powody wzmożonych zakupów naszego pieniądza są od kilku dni te same. Lokalnym czynnikiem jest odrabianie wcześniejszych strat spowodowanych informacjami o reformie OFE. Wśród czynników o globalnym znaczeniu najważniejszym jest odwilż w sprawie Syrii.
Jeszcze rano wydawało się, że trzy dni zakupów zaspokoiło już popyt inwestorów na nasz pieniądz. Euro kosztowało 4,25 zł, szwajcarski frank 3,42 zł a amerykański dolar 3,2 zł. Były to kursy zbliżone do środowych zamknięć. Już przed południem okazało się jednak, że apetyty graczy nadal są większe niż oczekiwano. W umocnieniu złotego pomagała też zwyżka notowań euro wobec dolara. Kursy zagranicznych walut w Warszawie zaczęły gwałtownie spadać. Późnym popołudniem euro kosztowało już tylko 4,21 zł czyli 0,8 proc. mniej niż w środę i najmniej od trzech tygodni. Frank również potaniał o 0,8 proc. do 3,4 zł. Dolar stracił aż 1,1 proc. do sporo poniżej 3,17 zł.
Oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich spadło w środę do 4,55 proc., pięcioletnich do 3,87 proc. a dwuletnich do 3,03 proc.