- Nową ofertą postanowiliśmy zalicytować śmiało, na poziomie cen wielkiej czwórki. Jesteśmy realistami i nie jest naszym celem robienie im bezpośredniej konkurencji. Liczymy przede wszystkim na to, że nasi aktualni klienci, dla których karta Lycamobile jest zazwyczaj drugą w zestawie zaczną z niej korzystać, jako z podstawowej - wyjaśnia ostatni ruch cenowy Roman Napierała.
Celem spółki jest przechwycenie ruchu z drugiej karty klienta i zwiększenia generowanego przez nich ARPU na karcie Lycamobile. Ile ono dzisiaj wynosi Roman Napierała nie chce zdradzić. Mówi tylko, że zazwyczaj jest wyższe od przeciętnej na danym rynku, bo też i średni czas połączeń jest dłuższy - około trzykrotnie.
- To wynika z profilu naszych klientów. Karty Lycamobile służą zazwyczaj do komunikacji z bliskimi za granicą. Zwykle mają sobie dużo nawzajem do przekazania - mówi Piotr Sawicki, szef sprzedaż Lycamobile. Model działania marki powstał w londyńskim środowisku emigrantów, początkowo w formie tanich, stacjonarnych połączeń międzynarodowych. Potem przyszła kolej na usługi komórkowe, które dzisiaj Lycamobile sprzedaje w 16 krajach (w 21 krajach tanie połączenia stacjonarne). Marka obsługuje 8 mln użytkowników. Plany firmy są globalne. Mówią o uruchomieniu sieci docelowo w 250 krajach (którą to liczbę należy traktować nieco symbolicznie, jako skalę ambicji). Od 2011 r. marka obecna jest także w Polsce, jako wirtualny partner Polkomtela.
- Obsługujemy dzisiaj przeszło 250 tys. aktywnych kart SIM i szacujemy, że jesteśmy największym MVNO w Polsce. Środowisko emigrantów nie jest u nas zbyt liczne, bo szacowane na ok. 500 tys. osób - głównie Ukraińców i Wietnamczyków. Już pokaźniejszą grupą docelową są bliscy i znajomi kilku milionów Polaków, którzy wyjechali za granicę, i którzy mogą korzystać z tanich połączeń wewnątrz sieci Lycamobile. Łącznie szacujemy potencjał całego rynku w Polsce na ok. 6 mln osób - mówi Roman Napierała.
Wypracowany za granicą model działania opierał się na detalicznej sprzedaży kart SIM i doładowań w handlowych kwartałach emigranckich dzielnic. Stąd przede wszystkim trade martketing (promocja w punktach handlowych), jako metoda promocji usług i powściągliwość w stosunku do typowej reklamy, jako mało efektywnej w tym przypadku.