Czy znowu kolejki po monety? Niekoniecznie

Wprowadzony w styczniu 2010 r. system aukcyjnego ustalania ceny był reakcją na zawirowania na rynku kolekcjonerskim w 2009 r. - mówi Barbara Jaroszek, zastępca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego NBP.

Publikacja: 21.11.2013 13:29

Rz: Dlaczego NBP zdecydował się na powrót do starych zasad sprzedaży monet kolekcjonerskich, m.in. ceny emisyjnej ustalanej przez bank, a nie w drodze licytacji?

Barbara Jaroszek:

Wprowadzony w styczniu 2010 r. system aukcyjnego ustalania ceny był reakcją na zawirowania na rynku kolekcjonerskim w 2009 r. Wówczas było to dobre rozwiązanie. Pozwoliło uspokoić wielkie emocje, jakie narosły wokół kształtowania się cen na tym rynku, niekoniecznie odzwierciedlających rzeczywistość. Przypomnijmy, że zdarzały się takie sytuacje, jak z monetą Sokół, której cena emisyjna wynosiła 91 zł, a po jednej nocy potencjalna wartość monety wzrosła do 400 zł. Zawsze podkreślaliśmy, i czynimy to nadal, że NBP emituje wartości kolekcjonerskie głównie dla kolekcjonerów i pasjonatów, a aspekt tezauryzacyjny, który oczywiście występuje w przypadku niektórych monet, jest tylko dodatkiem.

Jak w praktyce będzie wyglądał system sprzedaży monet od marca 2014 r.?

Będzie można je nabyć w 16 oddziałach okręgowych NBP w całej Polsce, poprzez nasz sklep internetowy oraz za pośrednictwem dystrybutorów. Chcemy powrócić do dobrej współpracy z dużymi partnerami, takimi jak PKO BP, po to, aby stabilizować ten rynek i nie dopuścić do takich sytuacji, jakie miały miejsce w 2009 r. Przeznaczymy 35 proc. nakładów monet do sprzedaży detalicznej poprzez własną sieć. Natomiast pozostałe 65 proc. trafi do sprzedaży poprzez dystrybutorów i sklepy numizmatyczne. Chodzi m.in. o to, aby rozładować ruch wokół oddziałów okręgowych banku i abyśmy nie musieli oglądać znowu takich kolejek, jakie były w 2009 r. Należy pamiętać, że jest to produkt bardzo emocjonalny, związany z realizacją pasji, dlatego wiele osób chce go kupić już pierwszego dnia, chociaż w kolejnych również będzie dostępny w sprzedaży. W momencie startu nowego systemu musimy się liczyć z przejściowym powrotem kolejek. Mamy jednak nadzieję, że system jest na tyle przemyślany i ustabilizowany, że nasi klienci będą w przyszłości kupowali monety również u dystrybutorów.

W jaki sposób będą się kształtować ceny numizmatów w nowym systemie?

Cenę emisyjną będzie podawał NBP i według niej będzie oferował monety w sprzedaży detalicznej swoim klientom. Dystrybutorzy otrzymają natomiast ustalony rabat od tej ceny, w zależności od procentu nakładu, jaki będą nabywać.

Na jakie opusty mogą liczyć dystrybutorzy?

Przykładowo, jeśli dystrybutor będzie chciał kupić 10 proc. nakładu, w przypadku monet srebrnych otrzyma od nas 15-proc. rabat. Dzięki nowym zasadom sprzedaży monet dystrybutorzy będą mogli powrócić do systemu abonamentowego, który był bardzo silnie rozwinięty przed 2010 r. W systemie aukcyjnym nawet ci najwięksi nie mogli być pewni, że kupią jakąś monetę, w efekcie czego system abonamentowy upadł. Składanie zamówień rocznych ze stosownym wyprzedzeniem da szansę dystrybutorom na powrót do sprzedaży abonamentów, a kolekcjonerom da pewność, że każda moneta trafi do nich o czasie.

Dlaczego nowe emisje będą sprzedawane tylko przez 24 miesiące?

Takie rozwiązanie jest często spotykane na świecie. Po pierwsze, dzięki temu będziemy w stanie racjonalnie gospodarować metalami szlachetnymi, które są przeznaczone na bicie monet. Drugim powodem takiej decyzji jest nierówny popyt na poszczególne emisje. Niektóre tematy są bardziej popularne, a inne mniej. Mamy nadzieję, że dzięki temu nie będzie takich sytuacji, że jedne monety są sprzedawane po cenie kilkakrotnie wyższej od ceny emisyjnej, a inne poniżej wartości kruszcu, który jest w nich zawarty. Oczywiście monety, których sprzedaż NBP wstrzyma, będzie można nadal kupić w sklepach numizmatycznych.

Dlaczego dotychczasowe emisje monet okolicznościowych o nominale 2 zł zostaną zastąpione przez monety o nominale 5 zł?

Obecne okolicznościowe monety o nominale 2 zł, wykonane ze stopu Nordic Gold, bardzo rzadko można spotkać w obrocie gotówkowym. Nie tylko dlatego, że klienci nie chcą się z nimi rozstawać, ale również dlatego, że mają one większą średnicę niż tradycyjne monety obiegowe. W związku z tym nie pasują do systemu obsługi gotówkowej w Polsce – nie przechodzą przez liczarki, kasy itp. W efekcie, jeśli nawet ktoś posłuży się okolicznościową dwuzłotówką jako monetą powszechnego obiegu, to zaraz trafia ona z powrotem do NBP w odwózkach z banków komercyjnych.

Okolicznościowa moneta pięciozłotowa będzie miała taką samą średnicę i wygląd, jak znana wszystkim obiegowa moneta 5 zł, tyle tylko, że jej rewers będzie przeznaczony na upamiętnienie okolicznościowych wydarzeń. W tym przypadku będzie to seria „Odkryj Polskę", zainspirowana 25. rocznicą wolnych wyborów. Seria będzie się składać z 16 monet plus jednej  inauguracyjnej, która zostanie wyemitowana 22 maja 2014 r.

Czy ograniczenie liczby emisji monet o niskich nominałach, najłatwiej dostępnych dla kolekcjonerów, nie sprawi, że trudniej będzie pozyskać nowych miłośników numizmatyki?

Musimy pamiętać, że NBP 95 proc. swojego zysku przekazuje do budżetu państwa. W związku z tym nie możemy emitować takich monet, do których będziemy dopłacać. Patrząc na rachunek ekonomiczny, nie możemy kontynuować emisji monet 2 zł ze stopu Nordic Gold. Mamy jednak bardzo dużą ilość tych monet w zapasie i będziemy mogli je kierować na rynek jeszcze przez wiele lat. Zatem ci, którzy będą chcieli rozpocząć swoją przygodę z kolekcjonerstwem od monet Nordic Gold, będą mogli je spokojnie nabywać.

Jeśli chodzi o monety o nominale 5 zł, które trafią do obiegu, nie możemy utrzymać takiej ilości tematów jak na monetach dwuzłotowych. Doprowadziłoby to bowiem do chaosu informacyjnego. Nikt nie wiedziałby, jak ta moneta powinna wyglądać. Nawiązujemy przy tym do dobrych praktyk, choćby z obszaru eurosystemu, gdzie monety o nominale 2 euro są produkowane w ograniczonej ilości tematów rocznie (zazwyczaj właśnie ok. dwóch) czy też do monet jednofuntowych w Wielkiej Brytanii.

Jak duże będą emisje monet złotych i srebrnych?

Mam nadzieję, że zmiany, które wprowadzimy, doprowadzą w perspektywie kilku lat do tego, że większa ilość nabywców zdecyduje się na rozpoczęcie przygody z kolekcjonerstwem. Jestem przekonana, że NBP nigdy nie powróci do nakładów monet srebrnych w wysokości 150 tys. sztuk, ale obecny nakład 30 tys. sztuk w perspektywie dwóch–trzech lat powinien wzrosnąć.

Część kolekcjonerów narzekała, że zwiększenie wielkości emisji doprowadziło do sytuacji, w której monety kolekcjonerskie trudno było uznać za dobrą inwestycję.

Naszym celem nie jest produkowanie nowych instrumentów finansowych, które przede wszystkim miałyby stwarzać nabywcom szansę na uzyskanie jakiejś stopy zwrotu z inwestycji. Liczymy się z tym, że monety na rynku wtórnym zyskują na wartości i zachowujemy się racjonalnie, jeśli chodzi o nakłady. Ale na pewno nie będziemy emitować monet z tego powodu, aby były one przede wszystkim instrumentem finansowym. Przygody z kolekcjonerstwem nie należy rozpoczynać od myślenia, że dziś kupiona moneta w ciągu jednej cudownej nocy powiększy swoją wartość czterokrotnie. To są mrzonki. Zbieraniu monet powinna przede wszystkim towarzyszyć pasja. Podchodźmy do nich jak do małych dzieł sztuki i cieszmy się po prostu ich pięknem.

Rz: Dlaczego NBP zdecydował się na powrót do starych zasad sprzedaży monet kolekcjonerskich, m.in. ceny emisyjnej ustalanej przez bank, a nie w drodze licytacji?

Barbara Jaroszek:

Pozostało 98% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy