Praca stała się dobrem rzadkim
– Ceny usług mogą być jednym z głównych impulsów inflacyjnych w nadchodzących miesiącach i w 2020 roku –uważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Jesteśmy w miarę spokojni o ceny towarów, oprócz żywności i energii, ponieważ otwartość polskiej gospodarki w połączeniu z niepewną sytuacja na światowych rynkach będzie je raczej trzymać pod kontrolą. Usługi zaś bardziej zależą od sytuacji na lokalnych rynkach, od kosztów pracy w danym kraju, a te wciąż rosną – wyjaśnia Benecki.
– Jeżeli wykluczymy scenariusz jakiegoś kryzysu gospodarczego, który powstrzymałby wzrost płac, to obecnie najbardziej naturalnym trendem jest ich dalsze zwiększanie się – zaznacza również Marcin Mrowiec. – Praca w Polsce stała się dobrem rzadkim, za które trzeba będzie płacić coraz więcej – dodaje główny ekonomista Banku Pekao.
Pogoń za Europą
– Z punktu widzenia całej gospodarki to pozytywne zjawisko. Im nasze płace będą bardziej zbliżać się do poziomu europejskiego, tym lepiej – podkreśla Mrowiec. Choć dla firm, które opierają swój model na taniej sile roboczej, to duże wyzwanie.
– Przez wiele lat ceny usług w Polsce praktycznie się nie zmieniały. Teraz będą się zapewne zwiększały wraz ze wzrostem naszej zasobności – zaznacza także Starczewska-Krzysztoszek. I powoli gonić będą ceny europejskie. Obecnie średnio poziom cen usług w Polsce sięga 43 proc. przeciętnego poziomu w Unii Europejskiej – wynika z ostatnich danych Eurostatu za 2018 r. To stosunkowo mało. Dla porównania: średni poziom cen towarów w Polsce to ok. 73 proc. Taka sytuacja jest charakterystyczna dla goniących Zachód państw postkomunistycznych, ale powoli poziomy cen wyrównują się.
Ignacy Morawski ekonomista, twórca portalu SpotData
Wzrost cen usług to efekt rosnących płac – w usługach wynagrodzenia jest dużą częścią kosztów, które przekładają się na ceny końcowe. Przez ostatnie lata firmy powstrzymywały się przed podwyżkami, zmniejszając swoje marże, ale dłużej się tak nie da. Im bardziej nasza płaca i poziom życia będą się zbliżać do poziomu unijnego, tym droższe będę usługi. Ale to proces długotrwały.
Konsumpcyjne zawirowania
W maju sprzedaż detaliczna była realnie wyższa o 5,6 proc. niż rok wcześniej – podał w poniedziałek GUS. To nieco rozczarowujące dane w porównaniu z kwietniem, gdy sprzedaż wzrosła o 11,9 proc. Ekonomiści wyjaśniają jednak, że tak duże wahania w dynamice wydatków konsumpcyjnych wynikają raczej z tzw. efektów kalendarzowych (np. z terminów obchodów Świąt Wielkanocnych) niż z ograniczenia popytu Polaków. W kolejnych miesiącach wypłaty 13. emerytury i 500+ na każde dziecko powinno zdynamizować sprzedaż w sklepach.