Raiffeisen Polbank wprowadził właśnie do oferty nietypową kartę kredytową – na abonament. Klient płaci 29 zł miesięcznie i nie ponosi już innych kosztów. Przy czym nie chodzi tylko o opłatę za wydanie czy używanie plastiku, ale także o prowizję za korzystanie z bankomatu, a także o odsetki od wykorzystanego kredytu. Druga strona medalu jest taka, że abonament zostanie pobrany także wówczas, gdy klient w ogóle kredytu kartą nie zaciągnie. Dostępny limit zadłużenia nie jest wysoki, wynosi od 1 tys. do 3 tys. zł.
Oferta jest do rozważenia przez tych, którzy nie spłacają całego zadłużenia w wyznaczonym przez bank terminie i dlatego zawsze są od nich pobierane odsetki. Stały abonament pozwala lepiej kontrolować koszty związane z kartą.
Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie banki będą coraz częściej wprowadzać zmiany do swojej oferty kart kredytowych. W dużym stopniu zostało to wymuszone przez obniżkę stawek interchange, pobieranych przez banki od sklepów i punktów usługowych przyjmujących płatności kartami. Dotąd stawki interchange wynosiły od 1 do 2 proc. wartości zakupów. Teraz nie będą mogły przekraczać 0,5 proc.
Co to oznacza dla klientów? Banki będą z pewnością poszukiwały nowych sposobów zarabiania na kartach kredytowych. Przede wszystkim będzie im zależało, żeby klienci korzystali z kredytu (stały abonament to niezły pomysł). Będą też oferować dodatkowe usługi: przelew gotówki z karty na konto, opłacanie rachunków za pomocą karty, rozłożenie spłaty zadłużenia na raty.
Opinia:
Anna Goworowska | ekspert w wydziale kart płatniczych Banku Millennium