Konta emerytalne z zachętami podatkowymi
IKE oraz IKZE to konta, które służą do gromadzenia pieniędzy na emeryturę, a jednocześnie pozwalają uzyskać pewne korzyści podatkowe. *Zarówno IKE, jak i IKZE mogą mieć formę rachunku maklerskiego (inne formy to m.in. lokata bankowa, fundusz inwestycyjny, ubezpieczenie na życie z funduszem). *IKE i IKZE maklerskie oferują obecnie: DM BDM, DM BOŚ oraz DM Banku BPS. Maklerskie IKE możemy założyć dodatkowo w DM mBanku, DM BZ WBK oraz DM PKO BP, natomiast IKZE w Millennium DM. *Osoba inwestująca poprzez IKE lub IKZE nie zapłaci 19-proc. podatku od zysków kapitałowych, pod warunkiem że środki z IKE wycofa po 60. roku życia, a z IKZE po 65.; od środków zgromadzonych na IKZE trzeba będzie wtedy zapłacić 10-proc. podatek dochodowy (za to wcześniej pieniądze wpłacone na IKZE można odpisać od podstawy opodatkowania). Co więcej, odsetki od obligacji czy zyski z dywidend, które wpłyną na IKE i IKZE, nie są pomniejszane o 19-proc. podatek. Tegoroczna maksymalna wpłata na IKE to 11 238 zł, a na IKZE 4495,2 zł.
Krajowa agencja ratingowa
Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie w ubiegłym tygodniu powołała Instytut Analiz i Ratingu (IAiR). Głównym celem instytutu jest podniesienie bezpieczeństwa krajowego rynku nieskarbowych papierów dłużnych, zwłaszcza emitowanych przez małe i średnie przedsiębiorstwa. Instytut chce przygotowywać ratingi jak największej liczby emitentów i emisji nieskarbowych papierów dłużnych. Obecnie mniejszych podmiotów z reguły nie stać na zamówienie ratingu (oferują je duże międzynarodowe agencje ratingowe, takie jak Fitch, Moody's, Standard & Poor's) oceniającego jakość papierów dłużnych. – Opłaty za ratingi będą konkurencyjne, dostosowane do realiów krajowego rynku obligacji, skalkulowane tak, aby rating był również w zasięgu mniejszych emitentów. Zakładamy stopniowe uzupełnianie oferty o produkty informacyjne i analityczne związane z rynkiem długu – zapowiada Maja Goettig, prezes IAiR. – Utworzenie wiarygodnej instytucji, kierującej ofertę do większości emitentów, przyczyni się do obiektywnej wyceny rynkowej ryzyka kredytowego, zwiększy płynność i bezpieczeństwo inwestowania – podkreśla Jacek Fotek, prezes BondSpot.
Powiedzieli dla „Rz"
Grzegorz Pietrucha | dyrektor Departamentu Sprzedaży Detalicznej w Skarbiec TFI
Dzisiaj, gdy stopa zwrotu z lokat wynosi 2,5 proc., klienci szukają czegoś, na czym będzie można zarobić więcej. Dlatego na popularności zyskują publiczne emisje obligacji przedsiębiorstw. Jak się jednak wydaje, spora część inwestorów nie zdaje sobie sprawy, że wysokość płaconej przez emitenta premii ponad stawkę WIBOR jest odzwierciedleniem ryzyka związanego z inwestycją. Ryzyko to polega na możliwej niewypłacalności spółki; wtedy przestaje ona realizować zobowiązania wobec obligatariuszy lub bankrutuje. Im wyższa premia, tym większe ryzyko. W warunkach braku płynności i braku ratingów emitentów premia (wysokość oprocentowania obligacji) pozostaje jedyną miarą, jaką klient indywidualny może samodzielnie w prosty sposób ocenić ryzyko związane z zakupem danej obligacji. Jeżeli oprocentowanie jest dwa–trzy razy wyższe niż odsetki od lokaty, to znaczy, że bank odmówił tej firmie kredytu, a inwestorzy instytucjonalni ocenili ryzyko jako bardzo wysokie i żądają za to rekompensaty.
Kamil Artyszuk | analityk z DM Banku BPS
Przy inwestycjach w obligacje w ramach IKE lub IKZE maklerskiego problemem jest niska wartość portfela, która ogranicza możliwości dywersyfikacji. Problem ten dotyczy szczególnie IKZE, bo tu limit wpłat jest niższy (4495,20 zł) niż na IKE (11 238 zł). Poza tym przy zakupie kilku serii obligacji koszty są stosunkowo wysokie. Prowizja jest ułamkiem wartości nabywanych papierów, ale wynosi nie mniej niż pewną stałą kwotę, np. 0,19 proc., ale nie mniej niż 5 zł. Kwestię dywersyfikacji można częściowo rozwiązać, dokonując wpłat na przełomie roku. Wówczas w krótkim okresie (grudzień–styczeń) można dokonać wpłat za dwa lata kalendarzowe. Ryzyka związanego z inwestycją w obligacje firm nie da się całkowicie wyeliminować, ale można je ograniczyć, oceniając emitenta przed zakupem jego papierów. Przede wszystkim należy zbadać zdolność emitenta do obsługi długu. Ważne też, aby spółka miała dodatnie przepływy pieniężne z działalności operacyjnej.