Sytuacja na rynkach finansowych robi się coraz bardziej gorąca. Groźba zaostrzenia konfliktu zbrojnego powoduje, że inwestorzy pozbywają się ryzykownych aktywów już nie tylko w Polsce, ale też na rynkach rozwiniętych.
Na razie mamy wojnę handlową, która z pewnością przełoży się na wzrost gospodarczy w wielu krajach Unii, w tym w Polsce. Ekonomiści szacują, że w tym roku wzrost polskiego PKB będzie niższy o 0,2–0,5 pkt proc., a w przyszłym roku nawet o 0,8 pkt. Najbardziej odczują to spółki, które prowadziły najwięcej interesów na rynku ukraińskim i rosyjskim.
Sytuacja związana ze zmianami w OFE właściwie już została wyjaśniona. Fundusze emerytalne będą zdecydowanie mniej inwestować na warszawskiej giełdzie. Nasz parkiet w jeszcze większym stopniu niż dotychczas będzie uzależniony od kapitału zagranicznego. I już można to zaobserwować na podstawie giełdowych indeksów.
Dobry klimat, ale...
Obecni i przyszli klienci funduszy inwestycyjnych mają zatem ciężki orzech do zgryzienia. Ci, którzy zainwestowali np. dwa lata temu w fundusze akcji, nie mają powodów do narzekania, bo zarobili całkiem przyzwoicie. Mogą więc wycofać pieniądze z giełdy, ulokować je bezpiecznie lub czekać na kontynuację zwyżek. W gorszej sytuacji są ci, którzy kupili jednostki w ostatnich miesiącach.
Przedstawiciele TFI twierdzą jednak, że gdyby nie kryzys ukraiński, klimat do inwestowania w akcje byłby dobry. Giełdzie sprzyjają niskie stopy procentowe i niezłe wyniki spółek.