Po tym, gdy kilka dni temu Słowacja zakupiła 2 mln dawek rosyjskiej szczepionki Sputnik V, rząd Igora Matoviča znalazł się na granicy rozpadu. Decyzja premiera i szefa resortu zdrowia wywołała kontrowersje. Zaprotestowały dwie mniejsze partie, które są częścią kruchej koalicji, rządzącej krajem od roku. Bo rosyjska szczepionka nie ma razie certyfikatu Europejskiej Agencji Leków (EMA). W lutym w agencji mówiono, że Rosja w ogóle nie zwracała się z prośbą o certyfikację, ale w Moskwie przekonują, że zrobili to jeszcze w styczniu. Mimo tych problemów Sputnik V dotarł już na Węgry, a ma trafić też do Czech oraz Chorwacji.
Jakby sporu z koalicjantami było mało, Matovič we wtorek w rozmowie z dziennikarzem radiowym Braňem Závodskim postanowił zażartować i rozgniewał Kijów. Gdy został zapytany przez dziennikarza o to, co obiecał Rosji w zamian za szczepionkę, odpowiedział: Ukrainę Zakarpacką. To przedwojenna część Czechosłowacji, a dziś obwód zakarpacki niepodległej Ukrainy.
– Niech wymieni kilka regionów Słowacji. Przykro, że nietaktownymi wypowiedziami słowacki premier psuje niezwykle przyjazne i szczere relacje pomiędzy Ukrainą i Słowacją – komentował szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kuleba na Twitterze. Do MSZ w Kijowie wezwano słowackiego charge d'affaires, a władze Ukrainy, której mapę Rosja okroiła w ostatnich latach, domagali się oficjalnych przeprosin za niefortunny żart. Przeprosiny nadeszły w środę wieczorem, w imieniu premiera zrobił to szef słowackiego MSZ Ivan Korčok.
Pikanterii dodaje fakt, że część Ukrainy, jak wynikało z żartu Matoviča, miała być wymieniona na rosyjską szczepionkę, której używania Kijów ustawowo zakazał na terenie całego kraju. Ukraina na razie jest jedynym krajem na świecie, którego granic rosyjska szczepionka Sputnik V nie może przekroczyć. – Tak się składa, że Sputnik V staje się elementem działań hybrydowych Rosji. Nie licząc prorosyjskich sił, w ukraińskim parlamencie wszyscy są zgodni co do tego, że rosyjska szczepionka dla Ukrainy jest nie do przyjęcia. Kupowanie preparatu od Rosjan oznaczałoby sponsorowanie państwa, które dokonało agresji i toczy wojnę przeciwko nam – mówi „Rzeczpospolitej" Mychajło Paszkow, ekspert w dziedzinie polityki międzynarodowej kijowskiego Centrum Razumkowa.
Nad Dnieprem dopiero ruszyły szczepienia, w pierwszej kolejności personelu medycznego. Pierwsza dostawa 500 tys. dawek wyprodukowanych w Indiach szczepionek AstraZeneca (CoviShield) dotarła do Kijowa 23 lutego. Sondaże z ostatnich miesięcy wskazują jednak, że niemal połowa Ukraińców w ogóle nie zamierza się szczepić, a reszta się zastanawia albo woli odczekać. Zachęcić rodaków postanowił prezydent Wołodymyr Zełenski, który sam zaszczepił się we wtorek. Wcześniej zrobił do szef resortu zdrowia Maksim Stepanow. Dotychczas jednak (dane z czwartku) pierwszą dawką zaszczepiono tam niespełna 10 tys. ludzi, gdy tymczasem w Polsce drugą dawkę otrzymało już ponad 1,2 mln osób. W czwartek nad Dnieprem ogłoszono zaś trzecią falę epidemii, w ciągu dnia odnotowano ponad 10 tys. nowych zakażeń i niemal 200 zgonów.