- Takie migracje przed świętami Bożego Narodzenia były - dodał.
Według niego nawet obowiązkowe testowanie na COVID-19 wszystkich Polaków, którzy przyjechali z Wysp w tamtym okresie, nie byłoby idealnym rozwiązaniem, ponieważ u niektórych zakażenie mogło się dopiero rozwijać i test w momencie wylądowania w Polsce by go nie wykrył.
- Metodą skuteczną byłaby kwarantanna - to byłby krok medycznie właściwy. Ostateczne decyzje podejmuje jednak rząd biorąc pod uwagę wszystkie aspekty - dodał.
Prof. Wysocki przyznał, że tzw. brytyjski wariant koronawirusa (B.1.1.7) "narobił nam sporo kłopotów".
Jednocześnie ekspert ostrzegł, że - o ile wariant B.1.1.7 jest groźny - o tyle tzw. wariant brazylijski (P.1) i wariant południowoafrykański (B.1.351) są "jeszcze groźniejsze".
- Ja z dużym niepokojem obserwuję modę na urlopy w Afryce. Oby nie przywieziono nam do Polski wariantu brazylijskiego lub południowoafrykańskiego bo będzie jeszcze większa tragedia - dodał.
- Nasz system ochrony zdrowia już wiele więcej nie wytrzyma - mówił też prof. Wysocki.
Jak dodał problemem ochrony zdrowia staje się brak personelu do opieki nad zakażonymi koronawirusem.
Roczny dostęp do treści rp.pl za pół ceny