Zwykli obywatele są bezbronni w Internecie i nie zdają sobie sprawy ze skali zagrożeń takich jak PRISM.

To opinia szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisława Kozieja, któremu wtóruje szef GIODO Wojciech Wiewiórowski.

Ujawniając program PRISM, media poinformowały o szeroko zakrojonej inwigilacji elektronicznej prowadzonej przez amerykańską Narodową Agencję Bezpieczeństwa. Polega ona na zbieraniu tajnych danych z serwerów dziewięciu firm internetowych, m.in. Google, YouTube.

Zdaniem GIODO, jeżeli korzystamy z rozwiązań amerykańskiej firmy, to musimy sobie zdawać sprawę, że nasze informacje mogą być dostępne dla amerykańskich służb.

Według szefa BBN potrzebne jest uporządkowanie działań instytucji państwowych.