Półfinały odbyłyby się pomiędzy Szwajcarią i Niemcami oraz między Anglią i Belgią. W finałowym meczu w Londynie Szwajcaria wygrałaby z Anglią dzięki wyższemu PKB na głowę, niższej stopie bezrobocia, mniejszemu spadkowi PKB w 2020 r. oraz szybszemu wzrostowi głównego indeksu giełdowego. Szwajcarski indeks SIX zyskał przez ostatnie 12 miesięcy aż 45 proc., gdy brytyjski FTSE 100 wzrósł o 12 proc. Spośród indeksów krajów reprezentowanych na Euro 2020 mocniej od szwajcarskiego indeksu SIX wzrósł tylko austriacki ATX, który przez 12 miesięcy zyskał aż 52 proc.
Jak to widzą inni
Nasz model jest formą „zabawy danymi" i oczywiście nie należy go traktować jako narzędzia do prognozowania tego, która drużyna rzeczywiście będzie triumfować na Euro 2020. O tym, kto wygrywa w rozgrywkach piłkarskich, decydują bowiem inne czynniki niż kondycja gospodarki czy też zachowanie giełdy.
Analitycy części instytucji finansowych opracowali własne modele, w których próbują przewidzieć wynik mistrzostw Europy, opierając się głównie na danych dotyczących poszczególnych drużyn. Na przykład eksperci Goldman Sachs prognozują, że największe szanse na zwycięstwo w Euro ma Belgia. Z ich symulacji wynika, że również zespoły Włoch, Portugalii oraz Hiszpanii powinny dojść do półfinałów. Polska ma wyjść z grupy na trzeciej pozycji, ale prawdopodobnie odpadnie w pierwszym meczu fazy pucharowej, w którym zapewne zmierzy się z Danią. W swojej symulacji opierają się oni m.in. na rankingu siły drużyn oraz liczbie zdobytych przez nie goli w ostatnich meczach. Uwzględniają też to, czy dana drużyna gra u siebie i czy zwykle podczas turniejów radzi sobie lepiej, niż sugerowałyby rankingi. To, że Goldman Sachs typuje Belgię jako możliwego zwycięzcę Euro 2020, pokrywa się z analizą Laboratorium Analitycznego DTAI Sports przy Katolickim Uniwersytecie w Leuven, które daje Belgii 29 proc. szans na wygranie turnieju.
Analitycy Domu Maklerskiego Prosper Capital opracowali natomiast własny wskaźnik mocy reprezentacji. W ich rankingu pierwsze miejsce zajmują Niemcy, za którymi uplasowały się Francja i Belgia. Polska znalazła się na czwartej pozycji, wyprzedzając m.in. Hiszpanię i Włochy.
„Oprócz umiejętności stricte piłkarskich rozkładających się na poszczególne formacje, zakres zawartych w naszym modelu zmiennych obejmował m.in. takie elementy jak: osobowość trenerska (doświadczenie, autorytet, charyzma), wraz z kompetencjami jego sztabu szkoleniowego, określone cechy i stan psychiczny zespołu (motywacja/pasja), predyspozycje psychofizyczne drużyny do gry w wielkich turniejach, a niekiedy też inne zmienne, wynikające np. z ponadprzeciętnego wsparcia ze strony kibiców. Przy czym, do tego ostatniego zakresu czynników ze względu na zdywersyfikowaną lokalizacyjnie formułę rozgrywania Euro 2020 oraz ograniczenia pandemiczne pochodziliśmy w sposób nad wyraz zachowawczy" – piszą analitycy DM Prosper Capital. Zastrzegają przy tym, że wysoka pozycja Polski w ich rankingu wynika z zastosowania większej liczby czynników przy badaniu niż w konkurencyjnych zestawieniach.
W 2012 roku nie wygrała gospodarka
Przed Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie „Parkiet" przeprowadził podobną symulację, mającą odpowiedzieć na pytanie, która drużyna wygrałaby turniej, gdyby o wynikach rozstrzygała kondycja gospodarcza państw. Zastosowano wówczas nieco inny model (na przykład wykorzystano prognozy dla PKB tylko dla jednego roku). Wskazał on, że mecz finałowy powinny wygrać Niemcy, które zmierzyłyby się w nim z Anglią. W rzeczywistości podczas finałowego meczu w Kijowie Hiszpania wygrała 4:0 z Włochami. Włochy zwyciężyły wcześniej z Niemcami w półfinale, a w ćwierćfinale wyeliminowały Anglię. Triumf odniosły więc drużyny z pogrążonych w kryzysie gospodarczym krajów południa strefy euro. Model z 2012 r. przewidywał również, że Polska przegra w ćwierćfinale z Niemcami. W rzeczywistości nasza drużyna, niestety, odpadła już wcześniej, zajmując ostatnie miejsce w swojej grupie.