Nominalny spadek wyniósł 5,2 proc. rocznie, wobec oczekiwań na poziomie 6,2 proc. Względem kwietnia produkcja zmniejszyła się o 1,8 proc.
- Pamiętajmy, że jest widoczny efekt wysokiej bazy zeszłego roku, gdzie w maju było mniej dni roboczych. Pozytywny jest jednak fakt, że produkcja odsezonowana spadła o 5,9 proc. To pokazuje, że tempo spadku wyhamowuje i być może dno w zakresie produkcji budowlanej zostało osiągnięte - komentuje dane Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Inflacja w cenach producenta wyniosła 3,7 proc., wobec 4,8 proc. w kwietniu po korekcie. Analitycy oczekiwali 4,5 proc. Miesiąc do miesiąca mamy niewielką deflację, rzędu 0,3 proc.
- Presja na wzrost cen w przemyśle nie jest wysoka, wręcz spada przez prawdopodobnie spadające ceny surowców, ale również wygaśnięcie efektu podwyżek cen kontrolowanych – dodaje Maliszewski.
- Dynamika cen produkcji przemysłowej wyraźnie spowolniła. (…) To, że spadek w produkcji przemysłowej jest trochę słabszy niż oczekiwano nie musi być mocnym argumentem, by przerwać cykl obniżek. To jest wciąż spadek, a nie wzrost – mówi Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.