Instytut Sobieskiego sprawdził, czy organizacja dużych imprez sportowych wpływa na rozwój gospodarczy państwa organizatora. Przebadał PKB sześciu krajów, które w ostatnim dziesięcioleciu były gospodarzami takich wydarzeń. Wyniki nie są dla Polski optymistyczne.
- Sama organizacja wielkiej imprezy nie wystarczy, by kraj mógł się cieszyć dynamicznym wzrostem PKB. Potrzeba jeszcze dobrej polityki gospodarczej – uważa Maciej Rapkiewicz, ekspert instytutu.
Pokazuje to przykład Portugalii, która w 2004 r. była gospodarzem piłkarskich mistrzostw Europy. Na ich organizację wydała prawie 1 mld euro. Cztery lata przed organizacją imprezy dynamika PKB kraju wynosiła 3,9 proc., tyle, ile średnia unijna. Rok przed mistrzostwami była o ponad 2 proc. niższa od unijnej i wyniosła minus 0,9 proc. W roku mistrzostw nastąpiło odbicie do 1,6 proc., ale było to poniżej średniej UE25 (2,5 proc.). Nie można też mówić o przesunięciu w czasie efektu gospodarczego, bo w ciągu dwóch lat po imprezie dynamika PKB była jeszcze słabsza od unijnej.
Inaczej wyglądała sytuacja w Grecji, która w 2004 r. była organizatorem letnich igrzysk olimpijskich. Trudno dziś jednak ocenić rzetelność danych, jakie podawały greckie władze. Według nich w roku igrzysk dynamika PKB była wyższa od unijnej o 2,1 proc. Biorąc pod uwagę obecną sytuację Grecji, można domniemywać, że rzetelniej sytuację przedstawili Włosi, którzy organizowali w 2006 r. zimowe igrzyska olimpijskie oraz piłkarskie mistrzostwa świata. Zarówno w okresie poprzedzającym imprezę, w samym 2006 r., jak i w latach po jej przeprowadzeniu dynamika włoskiego PKB była niższa od średniej UE.
Dynamika PKB Niemiec, które w roku 2006 były organizatorami mistrzostw świata w piłce nożnej, falowała. Rok przed imprezą była niższa niż unijna. W 2006 r. nieznacznie ją przekroczyła (3,2 proc., dla UE25 było to 3,1 proc), ale kolejny rok przyniósł spadek poniżej średniej UE25.