Reklama
Rozwiń

Brexit: Wyjście wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie wcześniej jak w 2019 r.

Ostateczne wyjście wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie ma szans zdarzyć się wcześniej niż w 2019 r. Na pospiesznym oddzieleniu się tego kraju od Wspólnoty tak naprawdę nikomu nie zależy.

Aktualizacja: 15.08.2016 14:40 Publikacja: 15.08.2016 13:15

Ostateczne wyjście wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie ma szans zdarzyć się wcześniej niż w 20

Ostateczne wyjście wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie ma szans zdarzyć się wcześniej niż w 2019 r.

Foto: Bloomberg

Tuż po głosowaniu 23 czerwca, kiedy Brytyjczycy powiedzieli „nie" Unii Europejskiej, w Brukseli słychać było komentarze, że najlepsze byłoby chirurgiczne cięcie — szybko, boleśnie i skutecznie. Żeby ukarać Brytyjczyków na zasadzie „jak nie, to nie". Za takim rozwiązaniem opowiadali się także brytyjscy politycy, zwolennicy wyjścia kraju z UE. Szybko jednak okazało się, że pospieszny Brexit byłby niekorzystny także i dla UE.

Nowa brytyjska premier, Theresa May, nie pozostawia wątpliwości.

- Brexit, to Brexit - wskazuje i głęboko wierzy, że jej zdaniem będzie on sukcesem dla gospodarki jej kraju.

Teraz jej ministrowie informują największych graczy w City, że Wlk Brytania pozostanie w UE przynajmniej do 2019 roku. Piszą o tym weekendowe brytyjskie dzienniki. Według ujawnionych przez nie informacji brytyjski rząd zamierza uruchomić postępowanie w ramach art. 50, czyli działania w kierunku oddzielenia kraju od Wspólnoty nie wcześniej, jak na początku 2017 r. Negocjacje potrwają przynajmniej dwa lata, stąd data 2019 r.

Te wyliczenia są całkiem realistyczne w sytuacji, gdy Brexit przestał być dla Francji i Niemiec problemem numer 1. Obydwa najważniejsze dzisiaj w UE kraje zbyt są teraz zajęte sytuacją wewnętrzną, przede wszystkim zbliżającymi się wyborami oraz kryzysem imigracyjnym do którego w dużej mierze przyczyniła się polityka obydwóch rządów.

Reklama
Reklama

Wybory we Francji przewidziane są na kwiecień i maj 2017, w Niemczech mają się odbyć nie później, niż 22 października 2017.

Trzeba również wyznaczyć negocjatorów ds. Brexitu ze strony UE. Takie stanowiska są już obsadzone po stronie brytyjskiej — David Davis został sekretarzem stanu ds Brexitu, a Liam Fox ma zająć się umowami handlowymi. Tyle, że i oni mają kłopoty z zorganizowaniem zespołów technicznych i doradczych. Do tej dwójki dołączył Boris Johnson, były burmistrz Londynu, obecnie minister spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa. Wszyscy trzej panowie aktywnie brali udział w kampanii antyunijnej. Jak na razie Davis zdołał zebrać połowę zespołu, który ma liczyć 250 osób. zespół Foxa ma liczyć 1000 osób, a według informacji mediów brytyjskich na razie akces zgłosiło 100 osób.

Na razie z całą pewnością wiadomo, że unijny szczyt ds. Brexitu został zaplanowany na 16 września w Bratysławie i dyskusja będzie się tam odbywać bez udziału przedstawicieli Londynu. Wcześniej, bo już w najbliższy czwartek, na ten temat Donald Tusk ma rozmawiać z kanclerz Angelą Merkel. Na razie każdy z rządów krajów, które pozostają w UE, chcą uzyskać w negocjacjach jak najwięcej. Tak jak premier Beata Szydło otrzymała zapewnienie od Theresy May, że Polacy, którzy pracują w Wlk Brytanii, są bezpieczni, tak samo Duńczycy przygotowują swój „koncert życzeń". Tyle, że Krystian Jensen duński minister spraw zagranicznych nie ukrywa, że chciałby rozpoczęcia negocjacji z Brytyjczykami jak najszybciej, z pewnością jeszcze przed końcem tego roku. Zastrzega się przy tym, że jego kraj nie zgodzi się, by Brytyjczycy po wyjściu z UE korzystali z jakichkolwiek przywilejów, których jego kraj miał nie będzie.

Nie tylko kraje UE mówią o swoich stanowiskach. Norwegia, która nie jest członkiem UE, ale należy do EFTA otwarcie mówi, że nie widzi korzyści w tym, by Wlk Brytania korzystała z takich samych przywilejów handlowych, jak jest to w przypadku tego kraju.

— Nie sądzę, żeby dobrym pomysłem było dopuszczenie dużego kraju do tej organizacji — mówiła Elisabeth Vik Aspirer, norweska minister ds .europejskich. Jej zdaniem taka sytuacja doprowadziłaby do utraty równowagi w EFTA, co absolutnie nie leży w norweskim interesie.

Dodatkowym kłopotem dla negocjatorów jest jeszcze problem oporu Szkocji przed wychodzeniem z UE i wynik głosowania Irlandii Północnej, które chcą pozostać we Wspólnocie. Z kolei Anglia i Walia sugerują, że najlepszym wyjściem byłoby zastosowaniem zasady „odwróconej Grenlandii", czyli z UE wyszłaby tylko część Wlk Brytanii, a Szkocja, Gibraltar oraz Irlandia Północna pozostałyby częścią UE. Szkoci już teraz mówią, że pomysł, który rzucił duński profesor Ulrik Pram Gad, „jest bardzo interesujący". Bo już przecież był precedens. W 1985 r. Grenlandia wycofała się z Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, a Dania w niej pozostała.

Dane gospodarcze
Rosja się kurczy. Kreml utajnia dane demograficzne
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Dane gospodarcze
To ta projekcja inflacji przekonała RPP do obniżki stóp procentowych
Dane gospodarcze
Kierunek dla stóp procentowych w Polsce: w dół, choć raczej nie w cyklu
Dane gospodarcze
Adam Glapiński, prezes NBP: RPP jest skłonna dalej obniżać stopy procentowe
Dane gospodarcze
Niespodzianka. RPP obniżyła stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama