Dług publiczny na koniec pierwszego półrocza wyniósł ponad 888 mld zł. Takie dane podało wczoraj Ministerstwo Finansów. Zadłużenie przekroczyło tym samym 55 proc. PKB, czyli tzw. drugi próg ostrożnościowy z ustawy o finansach publicznych. – Według naszych szacunków, wyniosło 55,2 proc. PKB – potwierdza Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.
Od końca ubiegłego roku zadłużenie państwa zwiększyło się nominalnie o niemal 47 mld zł. To znacznie silniejszy przyrost niż w tym samym okresie roku poprzedniego. Od końca 2011 r. do końca czerwca 2012 r. dług przyrósł o niewiele ponad 27 mld zł. W samym drugim kwartale tego roku zadłużenie państwa wzrosło o ponad 18 mld zł.
Gdyby takiej wielkości długiem zamknąłby się cały rok, miałoby to poważne konsekwencje dla finansów publicznych. Poziom deficytu budżetowego w przyszłym roku musiałby zapewniać spadek relacji długu do PKB, a rząd zobowiązany byłby do przedstawienia programu sanacyjnego. Ograniczona byłaby też waloryzacja emerytur.
Rząd jednak zabezpieczył się na wszelkie możliwe sposoby, aby progu nie przekroczyć. – Pierwszym buforem bezpieczeństwa jest kurs walutowy. Jest spora szansa, że pod koniec roku złoty będzie się umacniał, co zmniejszy wartość długu zagranicznego – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. Poza tym, w ubiegłym roku minister finansów tak zmienił prawo, że dług zamiast po kursie z końca roku można przeliczyć biorąc średnią z całego roku.
Drugi bezpiecznik, również wprowadzony w tym roku, to zasada, że od długu minister finansów może odliczyć wolne środki, które zostały mu na rachunku na koniec roku. Na koniec sierpnia było to ponad 47 mld zł. – Na koniec roku rząd będzie mógł sobie odliczyć od długu ok. 20-30 mld zł – szacuje Borowski. Jego zdaniem, dług na koniec roku wyniesie 53,5-54 proc. PKB. Więc ministrowi finansów uda się utrzymać pod progiem na styk.