Z dnia na dzień anulowano 48 tysięcy ofert. Turyści, którzy zarezerwowali sobie pokoje i mieszkania kilka miesięcy temu nie są pewni, czy będą mieli gdzie przenocować. Panuje chaos informacyjny.
Do dyspozycji zostają hotele, hostele i niektóre świątynie, które od jakiegoś czasu przyjmują podróżnych i oferują skromne noclegi.
Od 14 czerwca w Japonii obowiązują nowe przepisy, które nakładają na Airbnb liczne ograniczenia. Do 15 czerwca trzeba było zarejestrować wszystkie oferowane na wynajem pokoje i mieszkania u władz samorządowych. Lokale mają być poddane kontroli pożarowej, a wynajmujący będą musieli poświadczyć stan zdrowia psychicznego.
Liczba noclegów nie będzie mogła przekroczyć 180 dni w roku. Zgodnie z regulacjami lokalne władze będą mogły nakładać własne ograniczenia, np. dotyczące miejsca i terminu wynajmu krótkookresowego, kierując się takimi względami jak bezpieczeństwo czy hałas.
Bez specjalnej licencji nie wolno wynajmować lokum pod kara administracyjną. Dlatego też wszystkie niezarejestrowane oferty zostały automatycznie skasowane z systemu Airbnb. Okazało się, że zniknęło około 80 procent z nich - informuje "Nikkei Asian Review".