Budynki odpowiadają za zużycie 40 proc. energii w Unii Europejskiej i produkują łącznie 36 proc. całkowitej emisji CO2 – wynika z najświeższych danych Komisji Europejskiej. W dobie walki o dobro planety zagrożonej katastrofą ekologiczną, gwałtownie rośnie zapotrzebowanie na domy energooszczędne, zużywające jak najmniej energii z zewnątrz, domy pasywne, niewymagające aktywnego systemu grzewczego, a nawet domy plusenergetyczne, produkujące własną energię ze źródeł odnawialnych.
Takie ekologiczne rozwiązania to już nie tylko alternatywa dla tradycyjnego, nieoszczędnego budownictwa, ale także konieczność wynikająca z restrykcyjnych uregulowań prawnych. Do połowy 2020 r. kraje Unii mają obowiązek wdrożyć założenia dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE z 30 maja 2018 r. w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Jej celem jest znaczna redukcja emisji gazów cieplarniach do 2030 r. Nowe budynki powstające na terenie Unii będą musiały być obiektami o niemal zerowym bilansie zużycia energii. Czy czeka nas rewolucja w architekturze?
– Współczesny świat musi stawić czoła wielu poważnym zagrożeniom, takim jak: zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie środowiska czy wzrost cen energii. Powinniśmy spowolnić lub odwrócić negatywne zjawiska klimatyczne, również dzięki regulacjom na rynku nieruchomości – tłumaczy Marcin Walewski, ekspert z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Przypomina, że idea energooszczędności na świecie obecna jest od dziesięciu lat, ale w Polsce mówi się o niej dopiero od lat trzech.
– Ważne jest, aby w Polsce budownictwo energooszczędne i pasywne nie ograniczało się do domów jednorodzinnych, ale objęło także budownictwo wielorodzinne. Moim zdaniem wprowadzenie skutecznych rozwiązań ekologicznych w budownictwie wielorodzinnym może się odbyć tylko w ramach współpracy sektora rządowego i deweloperskiego – ocenia Walewski. – Rynek domów jednorodzinnych pasywnych w Polsce rozwija się dziś lepiej niż rynek domów pasywnych wielorodzinnych, który dopiero raczkuje.