Pieniądze pewnie by się znalazły. Mógłby je wyłożyć choćby Huawei, największy dostawca sprzętu telekomunikacyjnego na świecie. Jest zainteresowany budową sieci w Polsce, ale powstały kontrowersje.
Pierwsza rzecz, to dobrze uświadomić wszystkim, że prawie 70 proc. infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce jest Huaweia. Już od czasu 3G była to infrastruktura porównywalna jakościowo do rozwiązań oferowanych przez zachodnie firmy. Była też dużo tańsza. W przypadku każdego prezesa, który miał wynik przetargu mówiący o tym, że mamy porównywalne technologie i rozwiązania, gdzie cena jest znacząco niższa, wybór innej opcji mógłby się kończyć zarzutem o działanie na szkodę spółki.
Czytając gazety widać, że jest domniemanie wywierania nacisku przez rząd USA na Polskę, że nie będzie fortu Trump, jeżeli rząd chciałby budować infrastrukturę w oparciu o współpracę z Huaweiem. Z czysto biznesowego punktu widzenia, jeżeli będzie przetarg na infrastrukturę, każdy powinien mieć prawo złożenia oferty. Udowodnienia, że infrastruktura o której mówi w ofercie już działa, a nie jest tylko w testowana w laboratoriach. Trzeba też wybrać ofertę, która będzie najbardziej opłacalna ekonomiczne. Koniec końców, za nową infrastrukturę, wszystkie nowe lśniące gadżety, zapłacą przecież klienci.
Ale wobec chińskiego koncernu padają poważne zarzuty ze strony USA, Australii, Kanady czy Wielkiej Brytanii. Te kraje wykluczają Huawei z budowy sieci 5G, powołując się na możliwość szpiegostwa na rzecz rządu w Pekinie. Nasz rząd temu nie ulegnie?
Nie wiem. Przy takiej ilości infrastruktury Huawei na świecie, twierdzenie nagle, że dopiero teraz zaczną podsłuchiwać, brzmi jak dowcip. To jest śmieszne. Jeżeli są jakieś wątpliwości, należy je jednak wyjaśnić.