Co 13. prezes dużej firmy w Polsce ma dyplom Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, która po raz drugi otwiera nasz ranking wyższych uczelni będących kuźniami liderów biznesu. Jak wynika z dziesiątej edycji analizy, która teraz objęła 600 przedsiębiorstw z Listy 2000 „Rzeczpospolitej", odsetek szefów-absolwentów SGH wzrósł w ciągu minionego roku z 7,5 do prawie 7,7 proc.
Tym samym czołowa uczelnia ekonomiczna w Polsce zwiększyła swoją przewagę nad drugą w rankingu Politechniką Warszawską, która do połowy obecnej dekady była liderem naszego zestawienia. Odsetek prezesów z dyplomem PW wynosi obecnie 5,8 proc., czyli prawie dwukrotnie mniej niż w 2010 r. Jest to część trendu, na który już od kilku lat zwracali uwagę łowcy menedżerskich głów i eksperci zarządzania, przewidując, że wraz z wymianą pokoleniową na czele firm będzie się zwiększał udział szefów-absolwentów uczelni ekonomicznych. Co prawda nadal najwięcej, bo 38,1 proc., prezesów ma dyplom politechniki, lecz z roku na rok ten odsetek maleje.
Według profesora Krzysztofa Obłoja, eksperta zarządzania strategicznego, wynika to z faktu, że w latach 90. XX wieku kierunki techniczne straciły na atrakcyjności; wtedy obserwowaliśmy ogromną popularność studiów z zarządzania. Teraz część ich absolwentów zostaje członkami zarządów i szefami firm. Ten trend powinien być jeszcze bardziej widoczny w kolejnych latach, gdy wśród szefów dużych firm przybędzie menedżerów urodzonych w latach 70. i 80 XX wieku, którzy studiowali w czasach gospodarki rynkowej.
Obecnie to już 41,5 proc. prezesów objętych naszą analizą – prawie dwukrotnie więcej niż w poprzednich latach, a średnia wieku prezesa to 53 lata (o rok mniej niż w 2018 r.). Jednym z przedstawicieli młodego pokolenia jest 38-letni Piotr Wójcik, absolwent SGH, który przed trzema laty objął stery rodzinnej spółki Meble Wójcik. – Gdy rozpoczynałem studia, było dla mnie pewne, że będę pracował w rodzinnej firmie, i wiedziałem dokładnie, jakiej wiedzy w związku z tym potrzebuję. SGH wyróżniała się na tle innych uczelni w kraju możliwością dobrania indywidualnej ścieżki kształcenia. To był jeden z powodów, dla których zdecydowałem się tam studiować – wyjaśnia.
Piotr Wielgomas, szef firmy doradztwa personalnego Bigram, dostrzega kolejny trend – jego zdaniem za kilka lat wśród prezesów przybędzie absolwentów zagranicznych uczelni. Ostatnio ich odsetek malał wraz ze spadającym udziałem cudzoziemców na czele spółek z zachodnim kapitałem, ale teraz będzie dochodzić do głosu najmłodsze pokolenie polskich menedżerów, którzy często studiują na prestiżowych uczelniach za granicą.