Płockie zakłady mięsne mają czas do końca listopada 2007 r., aby dostosować się do unijnych norm weterynaryjnych. Jeżeli tego nie zrobią, grozi im zamknięcie.
– Firma nie poradzi sobie bez pomocy z zewnątrz – apeluje Michał Bury, przewodniczący "Solidarności" w ZM Płock. Jego zdaniem należąca do Skarbu Państwa spółka potrzebuje natychmiast co najmniej 3 mln zł.
Tymczasem od czerwca 2007 r. Ministerstwo Skarbu Państwa jest gotowe przekazać zakładom 14,5 mln zł pomocy publicznej. Nie może jednak tego zrobić bez zgody Komisji Europejskiej. A ta wciąż zwleka. W ubiegłym tygodniu poprosiła jedynie o uzupełnienie wniosku.
– Nie możemy czekać jedynie na pomoc publiczną – wyjaśnia Adam Gałczyński, prezes ZM Płock. Gdyby firma rozpoczęła modernizację, mogłaby wystąpić o przedłużenie okresu przejściowego do końca tego roku. Zyskałaby czas na spełnienie norm w tych działach, których dostosowanie będzie najbardziej zaawansowane. Dzięki temu ewentualne zamknięcie nie dotyczyłoby całego zakładu.
Ze względu na brak gwarancji płockiej spółce przez wiele tygodni nie udało się zdobyć funduszy w bankach. Pojawiła się jednak szansa, że zdobędzie pieniądze na początku listopada. – Stanie się tak, jeżeli rada nadzorcza zgodzi się, abyśmy skorzystali z leasingu zwrotnego – wyjaśnia Gałczyński.