Podniesienie w przyszłym roku cen dla europejskich odbiorców zapowiedział jeden z szefów rosyjskiego potentata – koncernu Gazprom – Aleksander Miedwiediew.
Nasz krajowy monopolista – Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo – który ma z Gazpromem wieloletni kontrakt na import gazu, będzie chciał przynajmniej część tych kosztów odzyskać, podnosząc ceny odbiorcom. Jednak nie sama firma decyduje o podwyżce, ale prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Nie jest wykluczone, że wyższe ceny dla odbiorców będą obowiązywać już od nowego roku.
PGNiG na początku listopada złożyło do URE wniosek o podniesienie ceny na 2008 r. o 8 – 9 proc. Teraz – po zapowiedzi Miedwiediewa – spółka będzie jeszcze bardziej naciskać na URE, by zaakceptował proponowaną podwyżkę.
Od kilkunastu dni URE kieruje nowy prezes Mariusz Swora, który zapowiedział, że chce dbać o interesy odbiorców. Być może będzie więc wzorem swojego poprzednika ograniczać apetyt PGNiG na podnoszenie cen gazu. Nawet jeśli szef URE zgodzi się na podwyżkę ceny paliwa, to nasze rachunki wzrosną w mniejszym stopniu. – Opłata całoroczna może być wyższa o 3 – 4 proc., ponieważ sam gaz to tylko połowa całej opłaty, reszta to abonament i koszty dostarczenia – wyjaśnia były prezes PGNiG Andrzej Lipko.
W praktyce oznaczać to będzie, że osoby wykorzystujące gaz do gotowania zapłacą o 7 – 10 zł więcej (teraz średni rachunek to około 240 zł rocznie). Natomiast dla właścicieli domów ogrzewanych gazem opłaty mogą być wyższe o 90 – 120 zł.