W Polsce działa 15 parków technologicznych, ale lokalnych inicjatyw zmierzających do ich utworzenia jest ponad 40. – Można uznać, że taka koncepcja wsparcia innowacyjności gospodarki trafiła w Polsce na podatny grunt – podsumowuje dr Krzysztof Matusiak z Uniwersytetu Łódzkiego, prezes Stowarzyszenia Ośrodków Innowacji i Przedsiębiorczości.
W już działających parkach zatrudnienie znalazło 9 tysięcy osób. Największy z nich mieści się we Wrocławiu, został utworzony przez miasto oraz trzy tutejsze uczelnie. Działają w nim 84 firmy zatrudniające blisko tysiąc osób. – Zapewniamy firmom dostęp do laboratoriów, mogą one także wynajmować niezbędny im sprzęt nawet na jeden dzień, prowadzimy też inkubator dla nowo powstających firm – mówi nam Sylwia Wójtowicz z Wrocławskiego Parku Technologicznego. Dzięki parkowi rozwinęło się niemal od początku kilka innowacyjnych firm, np. Lediko, które zaczyna zdobywać pierwsze kontrakty na produkty będące efektem badań nad elektronicznie sterowanymi diodami LED.
Sukces odniósł również Krakowski Park Technologiczny, który, działając od niespełna 10 lat, zdołał przyciągnąć 44 firmy. Z infrastruktury parku korzystają tak znane innowacyjne firmy, jak ComArch, Ericpol, a także ośrodki rozwojowe światowych firm, m.in. Motoroli i Shella.
Jednak nie wszystkie z podjętych inicjatyw przyniosły oczekiwane efekty. Są przypadki, gdy zarządy parków zajmują się bardziej zarządzaniem nieruchomościami niż tworzeniem warunków do współpracy przemysłu z nauką i transferu technologii. – Jest to jednak zjawisko, z którym trzeba było się liczyć. Takie przypadki zdarzają się dość często w innych krajach – wyjaśnia Krzysztof Matusiak.
Mimo tych potknięć koncepcja skupienia na jednym obszarze firm, które chcą rozwinąć swe produkty, korzystając ze współpracy z nauką, to na razie podstawowa metoda radzenia sobie z jedną z największych słabości polskiej gospodarki - niewielkiego zainteresowania innowacyjnością. Nie przejawiają go ani firmy, ani władze - stąd tak małe nakłady na prace badawcze i technologie. W Polsce stanowią one grubo poniżej 1 proc. PKB, podczas gdy w starej Unii jest to przeciętnie prawie 1,9 proc.Skutkiem tego jest zaledwie 3-proc. udział wyrobów high-tech w polskim eksporcie, gdy na przykład w Irlandii wynosi on 29 proc.