– Jestem za utrzymaniem lipcowego terminu wejścia w życie obowiązku ubezpieczania upraw – zapowiedział Marek Sawicki, minister rolnictwa, uczestnikom konferencji o zmianach w ubezpieczeniach rolnych w Polsce. Dodał, że wiele zależy tu jednak od parlamentu. Środowisko ubezpieczeniowe i rolnicy opowiadają się za przesunięciem lipcowego terminu. Przygotowywana jest bowiem nowela ubiegłorocznej ustawy i zmiany części zasad tych ubezpieczeń. Mają one zachęcić rolników do zakupu polis.

– Rozwiązanie może przynieść rozdzielenie ryzyka, tak by rolnik mógł się ubezpieczyć od skutków jednego żywiołu, a nie, jak przewidują przepisy, aż pięciu: powodzi, suszy, gradu, ujemnych skutków przezimowania oraz przymrozków wiosennych – mówi Andrzej Janc, dyrektor biura ubezpieczeń rolnych w TUW Concordia. Z danych tej firmy wynika, że ponad trzy czwarte ubezpieczonych w niej rolników wybiera dla swoich plonów trzy rodzaje ryzyka: grad, ujemne skutki przezimowania i przymrozki wiosenne.

Z kolei z badań przedstawionych przez Monikę Kaczałę i Krzysztofa Łyskawę z Katedry Ubezpieczeń Akademii Ekonomicznej w Poznaniu wynika, że rolnicy są niechętni tym polisom, gdyż nie mają na nie pieniędzy. Przy czym najbardziej obawiają się zagrożenia trzema żywiołami: suszą, gradobiciem i ogniem. Z danych najbardziej aktywnych w ubezpieczaniu rolników firm (PZU, Concordia i TUW TUW) wynika, że w sezonie 2006/07 wykupili oni zaledwie 12,3 tysiąca dotowanych polis na prawie 2,5 miliona gospodarstw w Polsce.

System ubezpieczeń dla rolników z dopłatami z budżetu działa już od trzech lat. Jak na razie jest jednak dobrowolny. Wprowadzenie obowiązku wynika z unijnych regulacji. Za dwa lata państwa UE będą mogły dopłacać już tylko do ubezpieczeniowych składek. Organizatorem wczorajszej konferencji była Polska Izba Ubezpieczeń.