Kto wyleczy bezrobotnych

Plan zmiany zasad świadczeń zdrowotnych dla bezrobotnych. Składki na ubezpieczenie dla osób bez zasiłków ma płacić albo gmina, albo pomoc społeczna

Publikacja: 17.03.2008 05:53

Kto wyleczy bezrobotnych

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Według Michała Boniego, szefa doradców premiera Donalda Tuska i innych specjalistów zajmujących się problemami społecznymi, ludzie często rejestrują się w urzędach pracy nie po to, by łatwiej znaleźć zatrudnienie czy przekwalifikowanie, lecz by korzystać ze świadczeń zdrowotnych.

– Dzieje się tak z wielu powodów: kobiety rejestrują się jako bezrobotne, bo ich mężowie wyemigrowali, a one wolą równocześnie opiekować się dziećmi w domu, mieć zapewnioną bezpłatną opiekę medyczną i ewentualnie dodatkowe pieniądze – opowiada Michał Boni. – Zaś mężczyźni często pracują w szarej strefie i nie chcą oficjalnie się zatrudnić.

Bezrobotni nie płacą składek na ubezpieczenie zdrowotne. Robi to za nich budżet państwa. Gdy wprowadzono te ubezpieczenia na początku 1999 roku, w ciągu czterech miesięcy bezrobocie wzrosło o ok. 2,5 proc. tylko dlatego, że ok. 350 tys. ludzi nagle się zarejestrowało w urzędach pracy. – Większość nie kryła, że chce zabezpieczyć się przed płaceniem za opiekę medyczną – uważa Jacek Męcina, ekspert PKPP Lewiatan.

Nowy pomysł resortu pracy polega na tym, by bezrobotni nadal korzystali z bezpłatnej publicznej opieki medycznej, ale by za tych, którzy już nie dostają zasiłku, składki płacił nie urząd pracy, a pomoc społeczna albo gmina. Obecnie zarejestrowanych jest ok. 1,7 mln bezrobotnych. Zasiłki dostaje nieco ponad 270 tys. osób w całym kraju.

– Gdyby zlikwidowano zależność pomiędzy rejestracją w urzędzie pracy a dostępem do służby zdrowia, mielibyśmy o połowę bezrobotnych mniej – przypuszcza Aleksander Kornatowski, wiceprezes Mazowieckiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Według niego prawo „napędza” liczbę zarejestrowanych w urzędach. Są to przepisy dotyczące ubezpieczenia zdrowotnego oraz pomocy społecznej.

500 mln zł zapisano w budżecie państwa na dopłaty do składek na ubezpieczenie zdrowotne bezrobotnych

W całym województwie zarejestrowanych jest ok. 219 tysięcy bezrobotnych. Ponad 150 tys. to osoby „w szczególnie trudnej sytuacji na rynku pracy”, a więc bezrobotne dłużej niż rok, bez zawodu lub ludzie młodzi bez doświadczenia zawodowego – Tak długo jak pomoc społeczna, na podstawie przepisów, jakie ją obowiązują, będzie wymagała zaświadczenia od potrzebujących wsparcia, że są zarejestrowani w urzędzie pracy jako bezrobotni, tak długo ludzie będą się rejestrowali. – dodaje. Z około 1,7 mln bezrobotnych zarejestrowanych na koniec 2007 roku tylko 125 tys. było bez pracy przez miesiąc, 608,5 tys. nie pracowało do roku, a 607,5 tys. ponad rok.

Także rejestry bezrobotnych pokazują, iż część zarejestrowanych osób nie szuka pracy. Od dwóch lat Ministerstwo Pracy i służby pracownicze prowadzą monitoring zawodów deficytowych i nadwyżkowych, czyli tych, które są najbardziej poszukiwane przez pracodawców i tych, gdzie najwięcej jest bezrobotnych. Z analizy danych z ostatniego roku wynika wniosek zaskakujący: najliczniej reprezentowanymi profesjami są między innymi zawody najbardziej poszukiwane przez przedsiębiorców. Są to między innymi ślusarze, murarze, robotnicy budowlani, betoniarze.

Beata Czajka, zastępca dyrektora Departamentu Rynku Pracy MPiPS co prawda tłumaczy, że nie zawsze moment i miejsce zgłoszenia oferty zbiega się z czasem i miejscem pozostawania w rejestrze bezrobotnego. Ale też przyznaje, iż niekiedy umiejętności posiadane przez bezrobotnego nie odpowiadają potrzebom pracodawcy.

– W zeszłym roku chcieliśmy przeszkolić około 4 tys. bezrobotnych, by uzyskali kwalifikacje potrzebne do prac na budowach. Mieliśmy bardzo duże trudności z chętnymi – opowiada dyr. Kornatowski. – Gdy bezrobotny odmówi przyjęcia posady, służby pracownicze mogą go skreślić z rejestru. Nie mogą tego zrobić, jeśli uporczywie nie chce np. korzystać ze szkoleń.

Być może dlatego w rejestrach bezrobotnych jest kilkudziesięciu aktorów, ponad 140 architektów wnętrz, 180 artystów malarzy, kilkunastu lekarzy czy kilkoro… pisarzy. Ich na pewno przyszli pracodawcy nie będą szukali w powiatowych urzędach pracy.

Według Michała Boniego, szefa doradców premiera Donalda Tuska i innych specjalistów zajmujących się problemami społecznymi, ludzie często rejestrują się w urzędach pracy nie po to, by łatwiej znaleźć zatrudnienie czy przekwalifikowanie, lecz by korzystać ze świadczeń zdrowotnych.

– Dzieje się tak z wielu powodów: kobiety rejestrują się jako bezrobotne, bo ich mężowie wyemigrowali, a one wolą równocześnie opiekować się dziećmi w domu, mieć zapewnioną bezpłatną opiekę medyczną i ewentualnie dodatkowe pieniądze – opowiada Michał Boni. – Zaś mężczyźni często pracują w szarej strefie i nie chcą oficjalnie się zatrudnić.

Pozostało 84% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca